W piątek, w pobliżu pomnika księdza Henryka Jankowskiego w Gdańsku, zgromadzili się jego zwolennicy i przeciwnicy. Doszło do przepychanek. W stronę m.in. policji poleciały wyzwiska - informuje reporter RMF FM Kuba Kaługa. Dziś miało dojść do próby ponownego postawienia monumentu. Społeczny komitet wycofał się jednak z pomysłu. Zatrzymani w tej sprawie mężczyźni usłyszeli już zarzuty.
Około godziny 14 figura księdza Henryka Jankowskiego została przywieziona na miejsce. Przedstawiciele społecznego komitetu budowy pomnika księdza Jankowskiego twierdzili, że dziś chcą pomnik postawić. Tak się jednak nie stało.
Przedstawiciele społecznego komitetu nie chcą na razie zdradzać swoich planów. Wszystko po to, by - jak sami to określają - nie podpowiadać przeciwnikom ks. Jankowskiego.
Dzisiaj ten pomnik wycofałem. Nie będziemy tutaj prowadzić awantur. Zrobimy to po konsultacjach - mówił Roman Kuzimski z gdańskiej "Solidarności" . Urząd miejski nie wyraził zgody, twierdząc, że powinniśmy mieć zgodę. To jest dla nas zupełnie niezrozumiałe. Nie potrzebujemy takiej zgody, bo my nie stawiamy nowego pomnika, on był tylko w renowacji. Wystarczyło tylko go przejrzeć, zobaczyć, jakie są uszkodzenia, oszacować straty i postawić go z powrotem - tłumaczył.
Wszyscy mężczyźni, którzy przewrócili pomnik, usłyszeli ten sam zarzut. Są podejrzani o zniszczenie mienia i znieważenie pomnika. Prokuratura uznała to za czyn chuligański.
Za znieważenie pomnika grozi kara ograniczenia wolności lub grzywna, natomiast zniszczenie mienia zagrożone jest karą do 5 lat więzienia.
Zatrzymani nie przyznają się do winy, odmówili składania wyjaśnień i odpowiedzi na pytania. Prokuratura nie będzie składać wniosków o areszty. Zastosowała dozór policyjny i poręczenia po 20 tysięcy zł.