Rząd przyjął założenia do nowej ustawy o służbie, ale wciąż więcej jest niewiadomych niż wiadomych. Taki chaos to wymarzona sytuacja dla tych, którzy chcieliby na wprowadzeniu nowych przepisów nieźle zarobić. Korupcyjnym zapędom sprzyja też brak jasnych reguł prywatyzacji szpitali.
Kluczem do wzbogacenia się na przyszłej służbie zdrowia są dodatkowe ubezpieczenia, których koncepcję pieczołowicie przygotowuje zespół ekspertów pod kierownictwem Michała Boniego. (Przypomnijmy, Boni współpracuje z firmą Enterprise Investor wykupującą szpitalne długi).
Sposób jest prosty - wystarczy stać się współwłaścicielem dobrego szpitala – najlepiej takiego, który wykonuje jedyne w Polsce świadczenia. Pieniądze na ich wykonanie same się znajdą; wszak co zamożniejsi Polacy się doubezpieczą.
Oczywiście, jeśli koncepcja współpłacenia zostanie zaakceptowana przez polityków. A wszystko na to wskazuje, bo o potrzebie jej wprowadzenia zgodnym chórem mówią eksperci ministra zdrowia, nieformalni doradcy wicepremiera Jerzego Hausnera z Michałem Bonim na czele, ale także parlamentarzyści z zespołu pracującego pod kierownictwem Marka Borowskiego. Jeżeli ktoś chce skorzystać z procedury ponadstandardowej, to musi się liczyć z tym, że będzie musiał współpłacić - uzasadnia Borowski.
Firm wykupujących długi szpitalne przybywa, a to znaczy, że ktoś tu wyczuł interes. O tym, że brak jasnych reguł prywatyzacji szpitali sprzyja korupcji ostrzega Andrzej Sośnierz, były szef śląskiej kasy chorych. Powinna być jasna reguła gry, jak możesz kupić szpital, a nie podchodami, długami. (...) Niektórzy mówią, ze ten bałagan jest tworzony celowo. Nowy dokument musi wejść w życie przed 1 stycznia przyszłego roku.