„Miał plany na wiele miesięcy na przód. Jego odejście jest zaskakujące” – tak prof. Władysława Bartoszewskiego wspomina prezes Instytutu Pamięci Narodowej Łukasz Kamiński. Dodaje, że głosu Bartoszewskiego, jako świadka historii, będzie brakować 8 maja w Gdańsku, podczas obchodów 70. rocznicy zakończenia II wojny światowej. Prof. Bartoszewski zmarł wczoraj w wieku 93 lat.
Grzegorz Kwolek RMF FM: Władysław Bartoszewski, odchodzi człowiek o formacie niezwykłym...
Łukasz Kamiński, prezes IPN: Niewątpliwie takich ludzi jak Władysław Bartoszewski, reprezentantów pokolenia Polski Podziemnej jest wśród nas coraz mniej, a człowieka o tak niezwykłym życiorysie, tak niezwykłym autorytecie wypływającym z tego wielkiego doświadczenia i postawy prezentowanej przez dziesiątki lat, to chyba w Polsce już tak naprawdę nie ma.
Jego wkład w to, co wiemy o historii, to co świat wie o historii najnowszej, jest niezwykły.
Tak prof. Bartoszewski był nie tylko badaczem polskiej historii, ale przede wszystkim jej świadkiem. I stąd jego głos -także na arenie międzynarodowej - był wyjątkowo dobrze słyszany. Był inaczej przyjmowany niż głos po prostu historyka. Kiedy prof. Bartoszewski mówił chociażby o funkcjonowaniu Rady Pomocy Żydom "Żegota" to nie można sobie wyobrazić kogoś, kto mógłby to zrobić lepiej, bardziej przekonująco, przede wszystkim bardziej prawdziwie.
Był aktywny do samego końca, żył w nieustającym biegu.
Przez wiele lat ludzie młodsi nawet o dwa pokolenia od prof. Bartoszewskiego, patrzyli na niego z podziwem, bo sami często nie mieliśmy tyle siły i tyle energii do zajmowania się sprawami publicznymi jak prof. Bartoszewski, który przecież był aktywny praktycznie do ostatnich godzin swojego życia. Miał już plany na wiele miesięcy na przód, dlatego to odejście jest tak zaskakujące.
Miał być w Gdańsku podczas obchodów rocznicy zakończenia wojny. Zabraknie go tam.
Nie wątpliwie ten głos, który miał zabrzmieć w Gdańsku, głos prof. Bartoszewskiego, który zapewne bardzo jednoznacznie wskazałby na to, jak Polska pamięta o roku 1945. Jak różna jest nasza pamięć; od pamięci nie tylko rosyjskiej, ale także od pamięci zachodniej, która przecież akcentuje ten dzień zakończenia wojny, jako wielkie Święto Wolności. A dla nas to nie było Święto Wolności, bo znajdowaliśmy się już wówczas w obliczu nowego zniewolenia. Ten głos myślę, że odbił by się bardzo szerokim echem, bo byłby to właśnie głos przede wszystkim świadka wydarzeń i świadka zarówno samej II wojny światowej jak i wszystkich skutków, jakie okupacja Polski ze sobą niosła. Także myślę, że uczestnicy tej konferencji w Gdańsku, zarówno jak mówimy o historykach jak i jeśli mówimy o głowach państw, odczują bardzo wyraźnie ten brak. Jestem pewny, że prof. Bartoszewski będzie wówczas wspominany.