Wiceszef MSWiA apeluje do służb mundurowych o zakończenie protestu, ich pracownicy odpowiadają: nie ma mowy. Od kilku tygodni m.in. policjanci prowadzą strajk włoski i dają pouczenia zamiast mandatów. Będą również demonstrować w Warszawie.
Nie ma co się łudzić: ten protest w dłuższej perspektywie miałby negatywny wpływ na bezpieczeństwo - przekonuje wiceminister Jarosław Zieliński. Jak ocenia, protest może prowadzić również do lekceważenia przepisów prawa.
To niedopuszczalne słowa - odpowiada Rafał Jankowski ze Związku Zawodowego Policjantów i zwraca się do Zielińskiego wprost: Panie ministrze, nie wolno panu zrzucać odpowiedzialności. Nie można tego robić, bo to nie my odpowiadamy za braki kadrowe w policji ani za niskie płace i złe przepisy emerytalne.
Wiceminister odpowiada kolejnym zaproszeniem do rozmów. Drzwi ministra spraw wewnętrznych i administracji są wciąż otwarte - mówi.
Protestujący przedstawiciele służb mundurowych ripostują jednak, że rozmowy już były - a efektów nie ma.
Opowiadamy już anegdoty, że gabinety ministrów w MSWiA to najlepiej przewietrzone gabinety w Polsce... Nasze postulaty leżą w resorcie od 12 marca i jakoś nie znalazły zrozumienia - podkreśla Rafał Jankowski.
Dodaje, że na stole musi pojawić się konkretna propozycja porozumienia - bez tego nie ma mowy o zakończeniu protestu i odwołaniu demonstracji w stolicy.
Protest służb mundurowych trwa od kilku tygodni. Związki domagają się między innymi podwyżek, powrotu do poprzedniego systemu emerytalnego i odmrożenia waloryzacji pensji.
Na razie np. policjanci prowadzą strajk włoski, czyli wykonują swoje obowiązki bardzo powoli i wyjątkowo skrupulatnie. Teraz jednak zapowiadają również, że wyjdą z transparentami na ulice. Decyzja o terminie demonstracji ma zapaść w najbliższym czasie. Reporter RMF FM dowiedział się nieoficjalnie, że w grę wchodzi przełom września i października.
(j., e)