Kiedy czołowi przedstawiciele administracji Donalda Trumpa dyskutowali na czacie o operacji zbrojnej w Jemenie, dołączony do rozmowy Steve Witkoff, główny negocjator USA od Bliskiego Wschodu oraz Rosji i Ukrainy znajdował się w Moskwie i również był członkiem "grupy dyskusyjnej". To ciąg dalszy poniedziałkowej afery Signal, gdzie ujawniono poufną wymianę planów na najwyższym szczeblu.

Jak wynika z analizy CBS opartej na upublicznionych źródłach oraz doniesieniach rosyjskich mediów, Steve Witkoff był jednym z urzędników dołączonych do rozmowy na platformie Signal. Na czacie rozmawiano o szczegółach operacji wojskowej USA w Jemenie.

Problem w tym, że Witkoff, pełniący funkcję głównego negocjatora w sprawie Bliskiego Wschodu oraz wojny w Ukrainie, uczestniczył w czacie (a w każdym razie był do niego dodany), gdy przebywał w Moskwie i spotykał się z Władimirem Putinem.

CBS zaznacza, że nie jest jasne, czy Witkoff posługiwał się telefonem prywatnym, czy służbowym. Amerykańska stacja podaje jednak, że wskazówki wywiadu jasno określają, że nie należy korzystać z komunikatora Signal na telefonach służbowych. Co więcej, Radio NPR informuje, że tydzień temu Pentagon rozesłał do pracowników wiadomość, by nie korzystali z aplikacji, w której stwierdzono poważne luki.

O aferze z wyciekiem rozmowy o operacji w Jemenie poinformował redaktor naczelny tygodnika "The Atlantic" Jeffrey Goldberg, który omyłkowo został dołączony do czatu.

Dzięki temu przez kilka kolejnych kilka dni mógł obserwować dyskusję między najwyższymi urzędnikami administracji na temat planowanego uderzenia w cele Huti, a na dwie godziny przed tą operacją wojskową otrzymał jej szczegółowy plan, a później informacje na temat jej skutków.

Dalsza część artykułu pod materiałem video:

Pozdrowienia z Rosji

Jak podaje CBS, analizując dane z serwisu FlightRadar24 oraz śledząc rosyjską telewizję, która pokazywała przylot negocjatora, Witkoff przybył do Moskwy 13 marca po południu. 12 godzin później został dodany do grupy "Houthi PC small group" na platformie Signal.

W czasie rozmowy wymieniono m.in. nazwisko aktywnego oficera CIA. Stało się to tuż po północy w Rosji. Witkoff i Putin rozmawiali na Kremlu do 1:30 - według informacji Sergieja Markowa, byłego doradcy Putina. Nie jest jasne, czy Witkoff miał przy sobie telefon w czasie rozmowy z prezydentem Rosji.

Ani Kreml, ani Biały Dom nie potwierdziły terminu spotkania Witkoffa z Putinem.

Sytuacja ma miejsce ledwie kilka tygodni po tym, gdy na polecenie szefa Pentagonu Pete'a Hegsetha Amerykanie zdecydowali się przerwać operacje cybernetyczne wymierzone w Rosję. Polecenie sekretarza obrony USA uznano za gest pojednawczy wobec Moskwy, w obliczu negocjacji pokojowych z Ukrainą, ale wielu ekspertów przestrzegało wówczas, że ten krok może mieć potencjalnie katastrofalne skutki dla bezpieczeństwa cybernetycznego Stanów Zjednoczonych.

Według Goldberga i cytowanych przez niego ekspertów, prowadząc dyskusję i dzieląc się wrażliwymi danymi za pośrednictwem komercyjnej aplikacji, przedstawiciele administracji mogli złamać prawo, w tym ustawę o szpiegostwie.

Rzecznik prasowa Białego Domu Caroline Leavitt skrytykowała raport "The Atlantic", zapewniając, że w czasie rozmowy na czacie urzędnicy nie zdradzili żadnych informacji poufnych, a doradcy prezydenta zrobili wszystko, by upewnić się, że członkowie administracji mogą komunikować się w sposób "bezpieczny i skuteczny".