Amerykanie nie wykluczają, że palestyńskie władze były zamieszane w przemyt broni do autonomii - twierdzą waszyngtońskie źródła. W kontrabandę mógł być zamieszany sam lider Autonomii Palestyńskiej Jaser Arafat. Tydzień temu Izraelczycy przechwycili statek z bronią i amunicją dla Palestyńczyków. Arafat i jego ludzie twierdzą, że nie mieli z tym nic wspólnego.
Anonimowy przedstawiciel administracji amerykańskiej powiedział, że Izraelczycy przedstawili mocne dowody na udział Palestyńczyków w przemycie. Według informacji izraelskiego wywiadu, broń była załadowana na "Karine-A" przez terrorystów Hezbollahu w porcie na wyspie Kisz u wybrzeży Iranu 11 grudnia. Operację nadzorowało dwóch "wysokiej rangi" Palestyńczyków. Według wspomnianego przedstawiciela administracji USA, sam Jaser Arafat mógł być zamieszany w sprawę przemytu i był też częściowo poinformowany o takich planach. Palestyńczycy zaprzeczają, jednak ich lider nie zdołał przekonać do swoich racji sekretarza stanu USA. Colin Powell nie przyjął też wyjaśnienia, że Arafat nie wiedział nic o takiej operacji. Powell powiedział przywódcy Palestyńczyków m.in., iż Stany Zjednoczone są "głęboko zaniepokojone" dowodami nt. udziału strony palestyńskiej w aferze i żądają od władz autonomii pełnych wyjaśnień.
foto RMF
08:15