Trzy osoby zginęły na budowie domu jednorodzinnego w małopolskich Hutkach, niedaleko Olkusza. Jedna z hipotez zakłada, że mężczyźni mogli wykopać zbyt głęboki dół przy wzmacnianiu fundamentów; naruszyli konstrukcję budynku i runęła na nich ściana.
Pod gruzami budynku zginęło trzech mężczyzn: 63-letni kierownik budowy, 54-letni pracownik firmy budowlanej i 35-letni właściciel budynku.
Ściana runęła, kiedy oni byli w dole. Nic nie słyszeliśmy, żadnego huku - opowiadali naszemu reporterowi sąsiedzi z pobliskich domów. Rozmawiałam z właścicielem koparki. Pracownik opowiadał mu, że zrobił wykop i odjechał. Oni chcieli tam równać łopatami. Kiedy weszli, ścina runęła. Tam jest wąsko, nie było drogi ucieczki.
W czasie katastrofy w domu były cztery osoby: dwie kobiety i dwoje dzieci, bliscy jednego z mężczyzn, który zginął przygnieciony ścianą domu. Całą czwórkę ewakuowano. Wszyscy znaleźli schronienie u sąsiadów. Do Hutek wysłano psychologów z krakowskiego centrum interwencji kryzysowej, którzy będą pomagać rodzinie.
Na miejscu wypadku pracują strażacy - muszą teraz zabezpieczyć rumowisko cegieł i betonu. Praca jest niebezpieczna, bo trzeba to robić tak, by nie runęły pozostałe ściany zniszczonego już domu. Co będzie dalej z budynkiem - nie wiadomo.
Jak powiedział w rozmowie z reporterem RMF FM Marcinem Buczkiem powiatowy inspektor budowlany, przyczyn katastrofy może być kilka. Stan techniczny fundamentów, zakres prac wykonywanych przy fundamentach, ewentualnie podłoże gruntowe - spekulował. Urzędnik podjął decyzję o bezwzględnym zakazie wstępu do uszkodzonego budynku.