Holender Max van Heeswijk z Discovery Channel wygrał po finiszu z peletonu I etap i został pierwszym liderem 63. Tour de Pologne, zaliczanego do klasyfikacji Pro Tour. Etap o długości 214 km prowadził z Warszawy do Olsztyna.
Drugie miejsce zajął Francisco Guidi z Phonaku, a trzecie Wouter Weylandt z ekipy Quick Step. Najlepszy z Polaków Krzysztof Szczawiński z Ceramica Flamina zajął szóstą pozycję.
Bohaterem etapu był Marcin Osiński z grupy Intel Action, który uciekał od 30. kilometra. Polak wygrał wszystkie lotne premie: w Przasnyszu, gdzie miał 2.40 min przewagi nad peletonem, Mławie (prawie 13 min.) i Działdowie (9 min.). Był także najszybszy na specjalnej premii w Nidzicy. Osińskiemu nie udało się jednak wygrać etapu. Został doścignięty tuż po wjechaniu do Olsztyna, gdzie kolarze mieli jeszcze do pokonania trzy rundy (łącznie prawie 21 kilometrów). Polak zapłacił za swój wielki wysiłek, gdyż nie dał rady utrzymać tempa rozpędzonego peletonu. Reporter RMF Paweł Sikora rozmawiał z kibicami, którzy zagrzewali zawodników do walki:
W sumie kolarze pokonają siedem etapów (o jeden mniej niż przed rokiem) o łącznej długości 1221,5 km. Tradycyjnie cztery pierwsze płaskie etapy będą polem do popisu dla sprinterów. To oni zapewne będą się ścigać o zwycięstwa etapowe w Olsztynie, Elblągu, Toruniu i Poznaniu. Nie ulega wątpliwości, że wyścig rozstrzygnie się na trzech ostatnich etapach w Karkonoszach.
Po raz ósmy z rzędu kolarze zakończą rywalizację w Karpaczu, ale zasadniczą różnicą w porównaniu z poprzednimi edycjami jest brak czasówki. W niedzielę, 10 września, odbędą się więc nie dwa, ale tylko jeden etap - z Jeleniej Góry do Karpacza.