Co najmniej sześciu nowych wyciągów narciarskich w Tatrach, nowoczesnego systemu śnieżenia, a także tunelu w kopule szczytowej Kasprowego Wierchu żąda Tatraskilobby. To organizacja, która twierdzi, że reprezentuje kilka milionów polskich narciarzy, a nawet więcej - polską klasę średnią. Swoje postulaty skierowali do Tatrzańskiego Parku Narodowego. Chcą, żeby zostały uwzględnione w planie ochrony parku, który będzie regulował jego pracę przez kolejnych 20 lat. "To chore pomysły" - odpowiada dyrektor TPN Paweł Skawiński.
Plany lobbystów są odważne. Chcemy to uwolnić i puścić narciarzy poprzez Krokiew i nartostradą dojazdową przez Kalatówki do Rówienek Kondrackich, skąd wyciąg podstawowy na ramie Pośredniego Goryczkowej i do tras w Kotle Goryczkowym, oczywiście z dojazdem do przedłużonego wyciągu w Goryczkowym poniżej "Polaka", który dopiero pozwoli wjechać na Kasprowy, skąd tunelem przejście do Gąsienicowej - wylicza Jacek Kowalski z Tatraskilobby. Chce, by trasa w Kotle Goryczkowym została poszerzona i wyrównana grysem pozyskanym z drążenia tunelu, który ma połączyć górne stacje wyciągów z górną stacji kolejki na Kasprowy Wierch. Całość ma uzupełnić nowoczesny system śnieżenia, oparty o bezgłośne lance śnieżne i deszczówkę, która ma być gromadzona we wszelkich załomach terenu.
Zobacz pismo Tatraskilobby do TPN.
To są po prostu chore pomysły - komentuje dyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego Paweł Skawiński. To jest świat tak absurdalnych pomysłów, że właściwie jestem z tego zadowolony. Pomysły absurdalne, idiotyczne właściwie kompromitują się same - dodaje i przypomina, że ustawa o ochronie przyrody nie zezwala na takie inwestycje na terenie parków narodowych i dyrekcja parku nie ma na to żadnego wpływu.
Pomysł na gonienie Alp i przenoszenie tamtejszych projektów w znacznie mniejsze Tatry uważa za chybiony. Nie wyobraża sobie prowadzenia prac górniczych na najwyższym poziomie w Polsce. Przypomina, że TPN zgodził się na modernizację wyciągu w Dolinie Gąsienicowej i zwiększenie jego przepustowości z 400 do 2400 osób na godzinę. Może tam więc jeździć sześć razy więcej narciarzy, ale wyciąg nigdy nie jeździł pełny. Dyrektor przytacza przypadek z 10 stycznia, kiedy w Gąsienicowej jeździło zaledwie sześciu narciarzy. Więc co, budować kolejny wyciąg dla następnych sześciu narciarzy? - pyta retorycznie.
Jacka Kowalskiego te argumenty jednak nie przekonują. Wie doskonale, że prawo nie zezwala na realizację jego pomysłów, więc chce zmienić prawo. Przy obecnym mentalnym stosunku dyrekcji parku i jego urzędników do sprawy oraz przy obecnym złym, starym prawie, przygotowanym przez urzędników dla urzędników jeszcze w poprzednim systemie społeczno-gospodarczym, to nierealne, ale my dążymy, żądamy już w tej chwili - nie prosimy - zmiany tego prawa, uporządkowania ostatniej niezreformowanej instytucji parków narodowych, w tym parku tatrzańskiego - mówi. Postuluje nawet połączenie polskiego i słowackiego parku narodowego pod egidą Unii Europejskiej.
Dyrektor Skawiński nie ma wątpliwości, co stanie się z tymi postulatami. Takie absurdalne pomysły, to tylko do kosza - powtarza i twardo zapowiada, że w powstającym planie ochrony parku nie zostaną one uwzględnione.
Tatraskilobby jednak nie ustępuje. Podkreśla, że taką drogę wskazał minister środowiska w przesłanym do organizacji piśmie. I ostrzega: kilka milionów narciarzy w Polsce może się zbuntować, co będzie miało fatalne skutki dla przyrody.