Jarosław Gowin wiele miesięcy prosił, żebym była kandydatem na RPO; dziś wiem, że to był pewien plan, ja uważam, że brudny, okropny - powiedziała w piątek senator Lidia Staroń, kandydatka PiS na Rzecznika Praw Obywatelskich. Oceniła, że została wykorzystana przez Gowina do jego politycznych celów.
Sejmowa Komisja Sprawiedliwości i Praw Człowieka pozytywnie zaopiniowała kandydaturę senator Lidii Staroń na Rzecznika Praw Obywatelskich. Negatywnie wypowiedziała się natomiast o kandydaturze prof. Marcina Wiącka - wspólnego kandydata KO, KP-PSL, Lewicy, Polski 2050, koła Polskie Sprawy i posłów niezrzeszonych; pod kandydaturą prof. Wiącka podpisali się też posłowie Porozumienia, m.in. lider partii Jarosław Gowin, a także poseł PiS Zbigniew Girzyński. Sejm ma się zająć wyborem nowego RPO na posiedzeniu w przyszłym tygodniu.
Staroń pytana w TVN24 czy Gowin obiecywał jej wcześniej swoje poparcie odpowiedziała, że lider Porozumienia wiele miesięcy temu prosił ją i namawiał, by kandydowała. Dzisiaj wiem, że to był pewien plan, ja uważam, że brudny i okropny - oceniła senator. Jak podkreśliła, usłyszała od Gowina, że jeśli nie uda się ustalić, że jej kandydaturę poprze PiS, to wtedy będzie rozmawiał z opozycją.
Okazało się, że miało być inaczej, w mojej opinii to był brudny, okropny plan, (...) że jak już będzie zgoda PiS - publiczna i będzie to powiedziane - to wtedy Jarosław Gowin zadziała z opozycją, żeby pokazać, że jest podmiotem. To jest jego wojna właściwie z PiS - powiedziała Staroń.
Dopytywana, czy czuje się wykorzystana przez Gowina w jego rozgrywce z PiS, odparła: Tak, uważam, że zostałam wykorzystana, ale nie tylko ja, ale też Porozumienie. Dodała, że w Porozumieniu "tylko mała grupa o tym wiedziała", a Gowin mówił, że rozmawiał o jej kandydaturze z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim.
Taki plan, zresztą zrealizowany, wydaje się, że może być, taki, żeby (wprowadzić) swojego człowieka, z którym współpracował - zaznaczyła senator. Na pytanie, czy ma na myśli profesora Wiącka, Staroń podkreśliła, że "współpracował on z Porozumieniem, także z PSL, wiele, wiele lat".
To nie może być tak, żeby partia chciała zawłaszczyć urząd dlatego, żeby mieć swojego człowieka. I wykorzystać jeszcze i Porozumienie, bo tak mówią działacze, że zupełnie inaczej było w środku, inaczej mówiono do nich. Więc i Porozumienie z jednej strony, i z drugiej, nieważne jaki jest koszt, także moją osobę - podkreśliła.
Staroń zapewniła, że mimo poparcia Gowina dla innego niż ona kandydata, nie myślała o tym, by rezygnować z kandydowania.
Pytana o swoje kompetencje - jako że nie ma wykształcenia prawniczego - Staroń podkreśliła, że "jeżeli chodzi o ustawę, mówimy o wiedzy, nie o wykształceniu". To jest pięć moich kadencji, tysiące interwencji. To są interwencje wszystkie prawne, więc musiała być analiza. Musiałam mieć kompetencje, doświadczenie, kręgosłup - zaznaczyła senator. Zapewniła też o swojej niezależności.
Staroń zapytano, czy jako Rzecznik Praw Obywatelskich stanęłaby w obronie osób strajkujących przeciwko zmianom w prawie aborcyjnym, i tego, jak traktowała ich policja, podkreśliła, że "widziała to".
Zawsze jest takie samo prawo dla wszystkich. Jeżeli jest Kodeks karny, cywilny, jeżeli ktoś rzeczywiście narusza prawo, to jest odpowiedzialność. Tak powinno być. Ale też nie może być, widziałam wulgarność straszną, której nigdy nie widziałam. Pierwszy raz. Ja nie mam dziesięciu lat. Pierwszy raz widziałam taką wulgarność, taką nienawiść. Jestem katoliczką i pierwszy raz widziałam coś takiego, jeżeli chodzi o, że tak powiem, o ataki wręcz, jeżeli chodzi o Kościół. Tak nie powinno być - odpowiedziała.
W sytuacji kiedy jest naruszenie prawa, to oczywiście powinna być odpowiedzialność, ale też nie może być tak, przepraszam, jeżeli ktoś mówi na policję "psy" czy coś tego typu, naprawdę można to wszystko, jeżeli chodzi o protesty, strajk, zupełnie inaczej - mówiła senator. Dodała, że "zawsze będzie po tej stronie, gdzie jest krzywda, po stronie ludzi".
Wybór RPO jest konieczny, ponieważ we wrześniu zeszłego roku upłynęła 5-letnia kadencja rzecznika praw obywatelskich Adama Bodnara. Zgodnie z ustawą o RPO mimo upływu kadencji Rzecznik nadal pełni swój urząd do czasu powołania przez parlament następcy. 15 kwietnia Trybunał Konstytucyjny orzekł jednak, że przepis ustawy, który na to zezwala, jest niekonstytucyjny. Straci on moc w połowie lipca.
Parlament już czterokrotnie, bezskutecznie, próbował wybrać następcę Bodnara. Dwukrotnie jedyną kandydatką była mec. Zuzanna Rudzińska-Bluszcz, która była wspólną kandydatką KO, Lewicy i Polski 2050 Szymona Hołowni. Nie uzyskała ona jednak poparcia Sejmu. Za trzecim razem Sejm powołał na RPO kandydata PiS, wiceszefa MSZ Piotra Wawrzyka, jednak Senat nie wyraził na tę kandydaturę zgody. Podobnie było za czwartym razem - Senat nie zgodził się, by urząd RPO objął powołany na to stanowisko przez Sejm poseł PiS Bartłomiej Wróblewski.