Po tym, jak Państwowa Komisja Wyborcza zakwestionowała sprawozdania finansowe PiS i SLD, obie partie przygotowują odwołania do Sądu Najwyższego. PiS-owi grozi cofnięcie subwencji na trzy lata w wysokości 65 mln złotych, Sojuszowi – 35 mln złotych. Jeśli sąd pozostanie głuchy na apele, obu partiom pozostaje rozwiązanie awaryjne – projekt ustawy, która przyniesie im finansową abolicję.
Obie partie co prawda wzdragają się dziś na myśl o takim rozwiązaniu. Żadna z nich też nie pali się, by być tą pierwszą, która w razie czego złoży projekt ustawy. Jednak zapach wielkich pieniędzy i perspektywa ich utraty powoduje, że politycy PiS-u i SLD wzdragając się i pokładając nadzieje w Sądzie Najwyższym – w rozmowie z RMF FM nie wykluczali jednocześnie, że w razie czego zawrą taki egzotyczny proabolicyjny sojusz.
Gdyby taki wniosek się pojawił, na pewno byśmy rozważyli jego poparcie. Natomiast ja bym chciał, żeby to była ostateczność - mówi Grzegorz Napieralski, sekretarz generalny SLD, partii która raz już podobno operację abolicyjną przeprowadziła. Przed sześciu laty abolicja uratowała kasę Samoobrony, a piętnujący ustawę w imieniu PiS Przemysław Gosiewski grzmiał wówczas, że lewica udowadnia, iż jest w stanie przestrzegać zasad demokratycznego państwa prawa tylko do momentu, gdy nie narusza to jej interesów.