Wtorkowe wydania dzienników piszą o prokuratorskich i samorządowych absurdach. "Gazeta Wyborcza" poświęca dużo uwagi sprawie prokuratora z Podlasia, który uznał, że swastyka to symbol szczęścia i nie ma nic wspólnego z propagowaniem faszyzmu. Z kolei "Dziennik Gazeta Prawna" opisuje postępowanie samorządów, które z pieniędzy za mandaty wystawione przez straż miejską opłacają... usługi firm ochroniarskich.
Prokuratorskie podejście do swastyki zbulwersowało nie tylko tych, którzy złożyli doniesienie, ale również prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta. "Ta decyzja i jej uzasadnienie są skandaliczne i zostaną niezwłocznie uchylone, a dochodzenie w sprawie swastyki wszczęte" - zadeklarował Seremet w rozmowie z "GW".
"Nie tylko więc premier Donald Tusk razem z żoną noszą stroje kupione za pieniądze podatników. Płacimy także za garnitury i garsonki dla pierwszej pary" - informuje wtorkowy "Fakt". Gazeta cytuje jedną z prezydenckich urzędniczek, która ujawnia, jak duże są wydatki na ubiór dla Pierwszej Pary. "W 2011 roku wydatki na zakup reprezentacyjnego ubioru dla głowy państwa i małżonki prezydenta, poniesione przez Kancelarię Prezydenta RP, wyniosły 52 tysiące złotych" - wylicza Aleksandra Leo. "Oznacza to, że co miesiąc na ubrania mogło iść nawet 4,3 tys. złotych" - podsumowuje "Fakt".
"Pieniądze zarobione na mandatach wystawionych przez strażników miejskich samorządy wydaja na usługi prywatnych agencji ochrony. Firmy wyręczają funkcjonariuszy. Coraz trudniej znaleźć uzasadnienie dla istnienia straży miejskich i gminnych" - pisze na pierwszej stronie "Dziennik Gazeta Prawna". "Łódź w zeszłym roku na ochronę swoich 13 budynków wydała 822 tys. zł. Kraków tylko na ochronę obiektów należących do urzędu miasta przeznaczył 1,7 mln zł. Wrocławski Zarząd Zasobu Komunalnego na ochronę mienia wydał 920 tys. zł. Z kolei Gdańsk w ubiegłym roku wydał na ten cel 1,35 mln zł - niemal tyle samo, ile wyniosły wpływy z mandatów wystawionych przez tamtejsza straż miejską (ok. 1,5 mln zł)" - wylicza "DGP". Podkreśla, że samorządowcy nie dostrzegają absurdu tej sytuacji. "Nie wynajmujemy firm ochroniarskich do patrolowania stałych miejsc publicznych. W przypadku zabezpieczania imprez masowych zadanie należy do organizatora" - mówi Julia Wach z urzędu miasta we Wrocławiu.
"Przedsiębiorcy tracący czas i pieniądze na dojazdy oraz cztery nadgraniczne powiaty bez własnego oddziału celnego - takie będą skutki planowanej przez Ministerstwo Finansów likwidacji Oddziału Celnego w Sanoku" - przewiduje "Gazeta Polska Codziennie". Dziennik podkreśla, że ministerstwo chce zaoszczędzić zaledwie na likwidacji 37 tys. złotych w skali roku. "Ceną za tak niewielkie oszczędności będą czas i pieniądze przedsiębiorców zmuszonych do pokonywania niekiedy prawie 100 km, by dojechać do Krosna" - podsumowuje "GPC".