Prokuratura zajmie się sprawą kopalni Kazimierz-Juliusz. Chodzi o ponad stumilionowy dług zakładu. Doniesienie złożył związek zawodowy. W niedzielę górnicy zakończyli protest. Po ponad 11 godzinach negocjacji podpisano porozumienie. Kopalnia będzie fedrowała dalej.
Śledczy zbadają dwa wątki. Pierwszy dotyczy byłego - odwołanego latem - dyrektora kopalni. Eksperci sprawdzą, czy w zakładzie nie doszło do niegospodarności, bo dług zakładu rósł od około dwóch lat. Drugi wątek dotyczy odwołanego kilka dni temu szefa Katowickiego Holdingu Węglowego. Śledczy muszą zbadać, czy wiedział o rosnących długach kopalni i niegospodarności. Jeżeli wiedział, to dlaczego nikogo nie zawiadomił.
Na razie nic nie wskazuje na to, że z powodu tych wątpliwości, szef holdingu stracił stanowisko. Nikt w tej sprawie nie usłyszał też zarzutów, bo prokuratura dopiero bada sprawę. Nieoficjalnie nasz reporter usłyszał, że powód odwołania prezesa mógł być inny - Roman Łój - nie dawał szans na podpisanie porozumienia i rozwiązanie sprawy kopalni Kazimierz-Juliusz.
W niedzielę nad ranem górnicy zakończyli protest. Kopalnia Kazimierz-Juliusz będzie fedrowała dalej. Zakład zostanie przejęty przez Spółkę Restrukturyzacji Kopalń (SRK), który wygasi jej działalność. Musi to być poprzedzone nowelizacją ustawy o funkcjonowaniu górnictwa węgla kamiennego. Wejście w życie zmian umożliwi dofinansowanie SRK na ok. 100 mln zł. Dzięki temu górnicy z Kazimierza-Juliusza mają otrzymać zaległe pensje do 15 listopada i zagwarantowane mieszkania pracownicze.
Zatrudnieni w kopalni od 1 października staną się pracownikami KHW, na takich samych zasadach jak pozostali pracownicy tej spółki. Około 500 z nich nadal będzie pracowało w Kazimierzu-Juliuszu, a później przejdzie do innych kopalń KHW.
Kazimierz-Juliusz to spółka zależna KHW i ostatnia czynna kopalnia węgla kamiennego w Zagłębiu Dąbrowskim.