"Nie jesteśmy okrążeni" - mówili ukraińscy dowódcy o sytuacji wojsk w obwodzie kurskim w Rosji. To samo mówił w kolejnych komunikatach Wołodymyr Zełenski. "Ależ jesteście" - uparcie przypominał w publicznych wystąpieniach Donald Trump, powtarzając bezmyślnie słowa Władimira Putina i czyniąc z Białego Domu przedłużenie machiny propagandowej Kremla. Tymczasem zachodnie agencje wywiadowcze potwierdzały wersję Kijowa i dzieliły się swoimi spostrzeżeniami z Waszyngtonem. Ukraińcy w obwodzie kurskim znaleźli się faktycznie w trudnej sytuacji, ale nigdy nie byli otoczeni.

Trzech amerykańskich i europejskich urzędników zaznajomionych z ocenami wywiadowczymi przekazało agencji Reutera, że wojska ukraińskie, które straciły ostatnio swoje pozycje w obwodzie kurskim, nigdy nie zostały okrążone przez armię rosyjską

Ukraińcy mieli znajdować się pod silną presją, o czym informowało m.in. BBC. Brytyjska stacja opisywała chaotyczny odwrót wojsk Kijowa spod Sudży. 

Rosjanie mocno naparli na kolumny ukraińskie, atakując je ogniem artylerii i dronami. Operacja wycofania się uzależniona była od przepustowości jednej trasy, łączącej Sudżę z terenami przy granicy rosyjsko-ukraińskiej. 

Rosjanie rzeczywiście osiągnęli w tym rejonie miażdżącą przewagę. Ale - po raz kolejny - do okrążenia nie doszło. Gdyby tak się stało, dziś mówilibyśmy o tysiącach jeńców wziętych do rosyjskiej niewoli.

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski zaprzeczył, jakoby siły ukraińskie zostały okrążone i stwierdził, że Putin kłamał na temat stanu faktycznego walk w obwodzie kurskim. Ukraiński przywódca przyznawał, że jego wojsko znalazło się w trudnej sytuacji w i spodziewa się dalszych ataków ze strony Rosji, która będzie próbowała wyprzeć wojska ukraińskie z regionu.

Dalsza część artykułu pod materiałem video:

Niezależne ośrodki monitorujące ruchy wojsk w trwającym konflikcie również potwierdzały wersję Kijowa. Instytut Badań nad Wojną przekazał w aktualizacji z 14 marca, że "nie zaobserwowano żadnych dowodów geolokalizacyjnych wskazujących na to, że siły rosyjskie otoczyły znaczną liczbę ukraińskich sił w obwodzie kurskim lub gdzie indziej wzdłuż linii frontu na Ukrainie".

Jak podaje Reuters, CIA podzieliła się informacjami wywiadowczymi z Białym Domem w ciągu ostatniego tygodnia. Mimo to Donald Trump w publicznych wystąpieniach powtarzał rozpowszechniane w rosyjskich mediach kłamstwa i wielokrotnie podkreślał, że w rozmowie telefonicznej z Władimirem Putinem "prosił o darowanie życia" ukraińskim żołnierzom. 

Putin odpowiadał, że każdego żołnierza ukraińskiego, który walczy pod Kurskiem Rosjanie będą traktować jak terrorystę i zaznaczał, że najeźdźcy mają dwie drogi: poddać się lub umrzeć. W rezultacie "próśb" Trumpa i "gróźb" Putina Kreml stworzył wrażenie, że skuteczny odwrót ukraińskich sił jest wynikiem putinowskiego miłosierdzia i gestem dobrej woli rosyjskich władz w kontekście toczących się rozmów o pokoju.

Trump nie ma kart

Zaognienie relacji ukraińsko-amerykańskich nastąpiło, gdy Wołodymyr Zełenski, wyrażając podziękowania dla Amerykanów i Trumpa, wspomniał, że amerykański prezydent funkcjonuje w "dezinformacyjnej bańce" stworzonej przez propagandę Kremla. Zełenski odnosił się w ten sposób do wypowiedzi Trumpa o "milionach zabitych Ukraińców", o "załamującej się linii frontu" i wreszcie o tym, że ukraiński prezydent posiada społeczne poparcie na poziomie 4 proc.

Śmiało można stwierdzić, że Zełenski leciał do Waszyngtonu w momencie, gdy Trump był już solidnie obrażony po słowach o "bańce". Efektem końcowym była słynna kłótnia w Gabinecie Owalnym i wyrzucenie z hukiem ukraińskiej delegacji z Białego Domu. W tym obrazie widać jednak coś, co może być dużo bardziej niepokojące niż tendencja amerykańskiego prezydenta do obrażania się. 

Parafrazując jego własne słowa, Donald Trump nie ma w rozgrywce z Władimirem Putinem żadnych kart. Putin nie wprost odrzucił amerykańską koncepcję porozumienia o 30-dniowym zawieszeniu broni. Moskwa wydaje lakoniczne komunikaty, z których wynika, że nie spieszy jej się do zakończenia konfliktu. 

Jednocześnie Kreml zwodzi Trumpa rzucając mu ochłapy w postaci iluzorycznej zgody na przerwanie ataków na infrastrukturę energetyczną, a czasem kreując rzeczywistość, w której nieotoczeni żołnierze ukraińscy odzyskują wolność. Biały Dom nie ma na to żadnej odpowiedzi.

Najstraszliwsze w tym wszystkim jest to, że posiadając rozpoznanie wywiadowcze, informacje od sojuszników i samych Ukraińców, Trump wchodzi w rosyjską narrację i dołącza do chóru piewców zwycięstwa Rosji. To prawdopodobnie jego jedyny sposób, by nie przyznać się do całkowitego fiaska swojego podejścia wobec Putina. A Donald Trump jest prawdopodobnie ostatnim człowiekiem na Ziemi, który powie "myliłem się".