Dziś w Sejmie premier Donald Tusk spotyka się z klubem parlamentarnym PSL. Będzie przekonywał ludowców do poparcia projektów Platformy, które budzą sprzeciw koalicjanta. Chodzi między innymi o reformę KRUS-u, okręgi jednomandatowe czy choćby ustawę o metropoliach.
Premier Tusk, kiedy wczoraj zapowiadał to spotkanie miał marsową minę. Stwierdził nawet, że daje ludowcom i ministrowi rolnictwa ostatni tydzień na przygotowanie reformy KRUS a nie tylko liftingu.
PSL stosuje jednak zasadę „rolowania” problemów i odkładania ich na później. Szef klubu PSL Stanisław Żelichowski przed spotkaniem z premierem mówi dość hardo, że pohukiwania premiera nic tu nie dadzą: Jestem z wykształcenia leśnikiem. Hukały na mnie tylko sowy. Nic innego, więc nie boję się huków.
PSL dobrze wie, że ostatnia rzecz, na której zależy Tuskowi i Platformie to wojna w koalicji jak u poprzedników i zakłócenie spokoju, który pozwala jeszcze utrzymać stabilne sondaże. Dlatego przymuszania i duszenia koalicjanta raczej nie będzie. A politycy PSL „pudrują” konflikty w koalicji: Gdybyśmy byli zbieżni we wszystkich pomysłach, to bylibyśmy jedną partią. Tak nie jest. Na tym polega koalicja, że oni mają swój program a my swój. W związku z tym chcemy realizować swoje cele a oni swoje. PSL próbuje odwlec ważne decyzje, bo na jesieni ma kongres. Można się spodziewać, że KRUS, metropolie, czy okręgi jednomandatowe będą musiały jednak poczekać do rozstrzygnięcia starcia Pawlak-Sawicki.