Szczecin został spadkobiercą majątku zmarłego profesora Henryka Komarnickiego. Miasto zarobiło pokaźną kwotę, bo szczeciński politolog nie zostawił testamentu. Przyjaciele i studenci naukowca chcą, aby pieniądze przeznaczyć na stypendia naukowe. Miasto mówi: nie.
Szczecin wzbogacił się o 780 tysięcy złotych, bo profesor nie miał rodziny i nie zostawił testamentu. Dodatkowo miasto przejęło kawalerkę, w której mieszkał naukowiec. Polskie prawo mówi bowiem jednoznacznie: jeśli nie ma spadkobierców, to cały majątek trafia do budżetu miejscowości, w której mieszkał zmarły. To pierwszy przypadek w Szczecinie, kiedy gmina w spadku dostała tak pokaźną kwotę i mieszkanie.
Książki i medale profesora trafiły do Instytutu Politologii na Uniwersytecie Szczecińskim, w którym pracował Henryk Komarnicki. Kawalerka będzie wyremontowana i przekazana którejś ze szczecińskich rodzin jako mieszkanie komunalne. A prezydent Szczecina zapowiedział, że otrzymane w spadku pieniądze zasilą tegoroczny budżet miasta. Będą przeznaczone na bieżące wydatki, czyli na przykład na łatanie dziur w ulicach miasta czy dofinansowanie przedszkoli, które przyniosą w tym roku 20 milionów straty. Zgodnie z prawem miasto musi wydać całą kwotę jeszcze w tym roku.
Niektórzy pracownicy naukowi Uniwersytetu Szczecińskiego i studenci są przeciwni takiemu wykorzystaniu pieniędzy ze spadku. Uniwersytet Szczeciński zaproponował utworzenie przez miasto funduszu stypendialnego im. prof. Henryka Komarnickiego. Powołana kapituła miałaby nagradzać doktorantów kierunków humanistycznych i społecznych za najlepsze prace doktorancie i habilitacyjne.
Miasto nie może stworzyć własnego funduszu stypendialnego. Nie pozwala na to ustawa o finansach publicznych. W uchwale o budżecie Szczecina jest jednak punkt, który przewiduje indywidualne stypendia naukowe przyznawane przez prezydenta miasta. Od dwóch lat przeznaczany jest na to rocznie milion złotych. Mimo dodatkowych pieniędzy ze spadku w budżecie miasta, ta kwota jednak nie zwiększy się. Prezydent zaproponuje stworzenie funduszu stypendialnego im. prof. Henryka Komarnickiego szczecińskim uczelniom wyższym. Miałby nim zarządzać Uniwersytet Szczeciński, a na budżet mogłyby się składać datki od osób prywatnych, firm i zachodniopomorskie uczelnie. Miasto nie wyklucza finansowego wsparcia takiego pomysłu, ale będą to prawdopodobnie pieniądze odjęte z budżetu na stypendia przyznawane przez prezydenta Szczecina. Spadek po profesorze Henryku Komarnickim na pewno tam nie trafi.