Poznaniak z bolącym zębem w nocy będzie musiał udać się do internisty – dowiedział się reporter RMF FM Piotr Świątkowski. Na tym nie kończą się w Wielkopolsce chore pomysły na załatanie dziur w grafikach lekarskich dyżurów po wejściu w życie unijnej dyrektywy o czasie pracy w służbie zdrowia.
Jedynemu w regionie oddziałowi toksykologii grozi praca co drugi dzień, 14 dni w miesiącu. Dzisiaj rozpoczynają się rozmowy ostatniej szansy. Jeżeli nie dojdzie do porozumienia, potrzebny będzie cud, aby szóstka specjalistów obsadziła wszystkie dyżury.
W Pile ordynatora z zamkniętego oddziału okulistycznego przeniesiono na laryngologię. A w Lesznie każdy, kto po godz. 18 dostanie gorączki, niech lepiej jedzie do Poznania. Tamtejszy szpital nie podpisał bowiem umowy na pomoc po zmierzchu. Podobnie sytuacja wygląda z dentystami w stolicy Wielkopolski. W Narodowym Funduszu Zdrowia poinformowano reportera RMF FM, że w przypadku bólu zęba, należy po zmroku udać się na ogólną izbę przyjęć wybranego szpitala.