Los dzieci chorych na raka, leczonych na oddziale hematoonkologii szpitala dziecięcego w Lublinie jest niepewny. Za trzy miesiące ten oddział z powodu braku kadry faktycznie przestanie istnieć. Szesnastu pracujących w klinice lekarzy złożyło wypowiedzenia. Kolejni medycy z innych oddziałów szpitala dziecięcego w Lublinie grożą, że uczynią to samo.
Oni są zdeterminowani. Wykonują bardzo ciężką, niezwykle stresującą pracę za wynagrodzenia nie pozwalające na godziwe życie. Złożyli wypowiedzenia bez porozumienia ze związkami zawodowymi, niezależnie od prowadzonych negocjacji dotyczących podwyżek. To grozi likwidacją tej kliniki - powiedział przewodniczący związku zawodowego lekarzy w tym szpitalu Jacek Rudnik. Rozmawiał z nim reporter RMF FM Krzysztof Kot:
Według Rudnika, lekarze specjaliści zarabiają około 2,5 tys. zł brutto pensji zasadniczej miesięcznie. Chcemy, żeby pensje specjalistów wynosiły choćby tyle, co w szpitalu w Białej Podlaskiej, gdzie lekarze zarabiają ponad 5 tys. zł brutto pensji zasadniczej - powiedział.
Dziś zostały wznowione rozmowy. Związkowcy chcą skonsultować z lekarzami propozycje dyrekcji, która oferuje wzrost płac zasadniczych do poziomu 3,4 tys. zł albo utrzymanie ich na obecnym poziomie i podniesienie stawek za dyżury do 50 zł brutto za godzinę.
Zdaniem Rudnika propozycje dyrekcji są niewystarczające, aby usatysfakcjonować lekarzy. Naszemu szpitalowi grozi ucieczka specjalistów. Jeśli płace nie wzrosną więcej, to można spodziewać się, że kolejni lekarze będą rezygnować z pracy. W regionie krążą headhunterzy ze Szwecji i Danii; szukają lekarzy i oferują nieporównywalnie lepsze warunki - dodał Rudnik.
Rzeczniczka szpitala Agnieszka Osińska potwierdziła złożenie wypowiedzeń przez lekarzy. Rozmowy będą jeszcze prowadzone. Trzeba wierzyć, że znajdzie się rozwiązanie - powiedziała.
Rodzice chorych dzieci nie wyobrażają sobie, że oddział mógłby przestać istnieć:
Klinika może hospitalizować trzydzieścioro dwoje dzieci, ma też cztery stanowiska do przeszczepów.