Na ziemiach palestyńskich znów słychać strzały, ale tym razem strzelają do siebie sami Palestyńczycy. Celem był m.in. Mahmud Abbas, były premier Autonomii Palestyńskiej, następca Jasera Arafata.
Uzbrojeni Palestyńczycy wtargnęli wczoraj w Gazie do namiotu dla żałobników, składających kondolencje po śmierci Arafata i zaczęli strzelać w powietrze. Abbasowi, który przyjmował kondolencje, nic się nie stało. Jego ochrona odpowiedziała ogniem. Zginęło dwóch członków palestyńskich sił bezpieczeństwa.
To, co się wydarzyło nie miało żadnego znaczenia politycznego lub osobistego. Były to tarcia między bojownikami, którzy zaczęli strzelać w powietrze - bagatelizował incydent sam Abbas. Jednak napastnicy wołali: Abbas i Dahlan to agenci Amerykanów i Nie dla Abu Mazena.
(Abu Mazen to wojenny pseudonim Abbasa.) Według hiszpańskiej agencji EFE, do namiotu wtargnęli ludzie szefa palestyńskich służb informacyjnych Musy Arafata. Czy to, kto zastąpi zmarłego Arafata będzie miało wpływ na życie zwykłych ludzi w Autonomii? Czy z obiegowego słownika zniknie pojęcie "palestyńska bieda", o tym w relacji specjalnego wysłannika RMF, Przemysława Marca: