Pielęgniarki czują się pokrzywdzone z powodu podwyżek pensji wynegocjowanych wyłącznie przez lekarzy. Coraz głośniej zaczynają więc upominać się o swoje. Na mapie pielęgniarskich protestów, takich czarnych punktów jest coraz więcej.
W Warszawie sytuacja pogarsza się z dnia na dzień. Najgorzej jest w szpitalach psychiatrycznych. Dziś od łóżek pacjentów odeszły pielęgniarki z Instytutu Psychoneurologii przy ul. Sobieskiego.
W najbliższych dniach możemy spodziewać się protestów w Szpitalu dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Gostyninie-Zalesiu oraz w placówce przy ul. Nowowiejskiej. W tym ostatnim, jak twierdzi Longina Kaczmarska ze związku zawodowego pielęgniarek, jej koleżanki zostały skrzywdzone przez swojego szefa: Dyrektor zmniejszył wynagrodzenie pielęgniarek, to które było w ubiegłym roku. Tam też niestety zacznie się ostra akcja protestacyjna.
Fatalna sytuacja jest także w Szpitalu Praskim i dziecięcym przy ul. Niekłańskiej. Jeśli w tych wszystkich placówkach nie dojdzie do porozumienia, na protestach się nie skończy. Pielęgniarki zaczną po prostu składać wypowiedzenia: W tej chwili jest rynek konkurencyjny. Koleżanki szukają miejsc, tam gdzie jest zdecydowanie wyższe wynagrodzenie - mówi Kaczmarska. Chodzi oczywiście o prywatną służbę zdrowia. Będzie to główna karta przetargowa pielęgniarek, i to na pewno nie tylko tych z warszawskich szpitali.