Ujawniamy sensacyjne kulisy ucieczki pedofila z więzienia w Chełmie. Waldemar L. wydostał się z niego dzięki pomocy oficera straży granicznej - ustalił reporter śledczy RMF FM Marek Balawajder. Pogranicznik, który wywiózł przestępcę swoim własnym autem, nie miał pojęcia, że w samochodzie wiezie pedofila.
Waldemar L. wraz z grupą innych mężczyzn pracował na terenie jednostki straży granicznej przy ul. Trubakowskiej w Chełmie. Wykonywał prace porządkowo-remontowe.
Reporter RMF FM ustalił, że mężczyzna wykorzystał wyjątkową naiwność oficera straży granicznej i fakt, że pogranicznik chciał sprzedać samochód. Waldemar L. zauważył kartkę z ogłoszeniem naklejoną na szybę i zaczepił strażnika, gdy ten pojawił się przy aucie.
Mężczyzna pod pretekstem, że jest zainteresowany kupnem samochodu wsiadł do auta i poprosił o jazdę próbną. Z terenu oddziału straży granicznej wyjechał jako pasażer. W trakcie podróży Waldemar L. poprosił o podwiezienie do domu - rzekomo w celu zabrania po drodze także i jego żony, która miała obejrzeć samochód.
Strażnik zaparkował pod wskazanym przez pedofila adresem i został w samochodzie, czekając na 43-latka. Mężczyzna nie miał jednak zamiaru wracać... Mundurowy dopiero po pół godzinie zorientował się, że mężczyzna uciekł.
Strażnik graniczny niczego złego nie podejrzewał, ponieważ wszyscy pracownicy techniczni ubrani są w jednakowe stroje niezależnie od tego, czy są zatrudnieni jako firma remontowa czy też są z zakładu karnego.
W poszukiwaniach pedofila brało udział ponad 500 policjantów. Wydano za nim list gończy. Waldemar L. został złapany w sobotę w Lublinie.
Postępowanie w tej sprawie prowadzi lubelska prokuratura, która ma wyjaśnić szczegółowe okoliczności ucieczki więźnia.
Waldemar L. 10 lat temu dokonał kilku przestępstw na nieletnich poniżej 15. roku życia. Mężczyzna dopuścił się także dwóch gwałtów na dorosłych kobietach. Waldemar L. został za to skazany i ma odbywać karę do 2019 roku, ale w związku z ucieczką z zakładu karnego usłyszy kolejne zarzuty.