W życie weszła nowa lista leków refundowanych. Problemy jednak pozostały takie same. Chorzy na czerniaka złośliwego nie są w stanie zrozumieć, dlaczego na liście nadal nie ma dwóch nowoczesnych preparatów niezbędnych do walki z tą chorobą.
Bez pomocy państwa chorzy na czerniaka złośliwego nie są w stanie sfinansować leczenia nowoczesnymi lekami. Ich koszt sięga nawet 300 tysięcy złotych. My nie możemy czekać na zmiany, dla nas każdy tydzień się liczy - podkreślają chorzy.
Czerniaka diagnozuje się u około 3 tysięcy osób rocznie. W dużej mierze u osób młodych. Połowa umiera, bo jak twierdzą chorzy, nie mają dostępu do najnowocześniejszych leków stosowanych od dwóch lat w Europie.
Prezes Stowarzyszenia "Amazonki" Elżbieta Kozik przyznaje, że leki, co prawda, nie dają gwarancji pełnego wyleczenia, ale dają dużą szansę na wydłużenie życia. Jeden dzień życia nie ma ceny. Nie jest ważne, czy ten lek gwarantuje od razu kompletne wyleczenie, ale jeżeli już dziś miałby mi przedłużyć życie o 3, 4 lata, czy o rok, to tak - warto - podkreśla. Bo każdy lek daje nadzieję, że medycyna będzie sobie potrafiła poradzić z tym nowotworem - dodaje pani Elżbieta.
Nie jest pewne, kiedy preparaty będą refundowane. Ostatecznego rozstrzygnięcia w tej sprawie należy spodziewać się wraz z kolejnym obwieszczeniem refundacyjnym, czyli za 2 miesiące, ale to wcale nie oznacza, że wtedy leki trafią na listę. Wszystko zależy od negocjacji cenowych, a minister Arłukowicz tłumaczy także, że chodzi też o potwierdzenie skuteczności preparatów. My zawsze musimy mieć pełną gwarancję skuteczności i sprawdzamy ją przy każdym leku, który trafia na listę refundacyjną. To jest podstawowy warunek - przyznaje. Tyle, że Agencje Oceny Technologii Medycznych pozytywnie zarekomendowała oba leki. Zwróciła tylko uwagę, że są zbyt drogie.
Jakkolwiek to brutalnie zabrzmi, można podejrzewać, że Ministerstwo Zdrowia zastanawia się teraz przy jakiej cenie warto wydawać pieniądze na lek, który nie gwarantuje wyleczenia, a jedynie daje nadzieję na dłuższe życie.