Zwykle grają w wielkich salach koncertowych, dziś - w salonie na wrocławskim Biskupinie. Co roku gwiazdy festiwalu Jazztopad dają kilka koncertów na zaproszenie mieszkańców w ich własnych domach. Na jednym z nich była reporterka RMF FM Martyna Czerwińska.
To już 21 edycja Jazztopadu - renomowanego wrocławskiego festiwalu znanego z promowania wielkich osobowości jazzu, z muzyki improwizowanej, ale też z odkrywania nowych, nieznanych jeszcze artystów. To także festiwal, który od kilku lat wykracza poza mury Narodowego Forum Muzyki i przenosi się do prywatnych domów.
Każdy, kto chciał zaprosić muzyków w swoje progi, mógł wysłać zgłoszenie. Wystarczyło spełnić kilka warunków, na przykład pomieścić około 30-osobową widownię. Dawid Goliński dołączył do wniosku zdjęcie psa i - jak powiedział RMF FM - to właśnie to zaważyło na tym, że jego dom znalazł się na liście koncertowej.
Wrocławski Biskupin, osiedle domków jednorodzinnych. To właśnie tam zrobiło się w niedzielę wyjątkowo głośno. Przed domem zaparkowały busy po brzegi wypełnione instrumentami. Była perkusja, kontrabas, wielki wibrafon, skrzypce, saksofony, klarnety i bębny. Do samego końca nie było wiadomo, kto na nich zagra - relacjonuje reporterka RMF FM Martyna Czerwińska. Nazwiska artystów zawsze pozostają do samego koncertu tajemnicą.
Tym razem pojawili się m.in.: zespół Saagara z Indii z Wacławem Zimpelem, Mikołaj Nowicki, Julia Stein Samuel Hall, Łukasz Ciesiołkiwicz czy Jakub Lechki.
Gospodarze zorganizowali scenę w sercu salonu, a zaproszeni goście zasiedli na kanapach, poduchach i wokół stołu, który uginał się pod ciężarem przygotowanych przekąsek. Koncert był improwizowany, trwał godzinę i wzbudził ogromne emocje.
To jest coś całkiem innego, niż występ w teatrze, czy sali koncertowej. Artyści siedzieli obok nas, kolano w kolano, łokieć w łokieć, można było złapać kontakt wzrokowy. Obserwowali nasze reakcje, a my ich, wpływaliśmy na siebie nawzajem. Byli na wyciągnięcie ręki, to było niezwykłe - opowiedziała RMF FM grupa młodych dziewczyn.
Przyszły na zaproszenie Nadii, która była pod wielkim wrażeniem występu. Ten klimat był niesamowity, grali właściwie na moim dywanie, ta wspaniała aura na długo pozostanie w naszym domu - powiedziała.
Wacław Zimpel, klarnecista, kompozytor i improwizator doceniany zarówno na rodzimej, jak i światowej scenie muzycznej, powiedział po koncercie reporterce RMF FM Martynie Czerwińskiej, że koncerty w domach mają szczególną, "prawdziwą formułę".
To trochę taki powrót do korzeni. Tak jakby zebrać się wokół ogniska i spędzić razem czas z dźwiękami. Oczywiście sale koncertowe są piękne, nagłośnienie ułatwia to przeżycie, ale z drugiej strony taka intymna sytuacja wyzwala zupełnie inne pokłady kreatywności i emocji. Wydaje mi się, że to są bardzo cenne i unikalne chwile. Piękne to jest - powiedział Wacław Zimpel.
Zadowolony był też gospodarz domu, Dawid Goliński, który na zakończenie podziękował swojej rodzinie za wspólne przygotowania do tego niezwykłego wydarzenia.
Dziękuję mojej teściowej, która zrobiła nam z pomocą Nadii te wszystkie przekąski i ciasta. Dziękuję żonie za ogrom pracy i córeczkom, które odstąpiły swoje miejsce do zabaw, żebyśmy mogli się tu spotkać. Dziękuję też wam, że mogliśmy spędzić ten czas razem - powiedział Dawid Goliński.
Jak przyznał naszej reporterce, jest pod ogromnym wrażeniem.
Polecam wszystkim, jestem zaskoczony, bo to była improwizacja, a wszystko poszło rewelacyjnie. Nie ma w ogóle porównania z normalnym koncertem. Było kameralnie, intymnie, coś wspaniałego - dodał.
Pani Krystyna dodała natomiast, że czuje się tak naładowana dobrą energią i pięknymi dźwiękami, że zamierza z nimi zostać jeszcze na długo we własnym domu. Do teraz mam ciarki - powiedziała w rozmowie z RMF FM.
Takich domowych koncertów było w czasie festiwalu aż osiem.
Niedzielny wieczór upływa pod znakiem finałowego koncertu festiwalu. Wrocław świętuje 90. urodziny jednego z najwybitniejszych pianistów, Abdullaha Ibrahima, który zagra solo w Narodowym Forum Muzyki.
"Jego bardzo osobisty styl wypływał z afrykańskich, europejskich i amerykańskich źródeł, a rezultatem było wyjątkowo harmonijne połączenie - nawet wtedy, gdy przyświecały mu polityczne i pełne pasji intencje" - pisał o pianistyce Ibrahima Richard Cook w Jazz Encyclopedia.