Znamy wstępne efekty prac specjalnego zespołu zajmującego się cyberbezpieczeństwem w Najwyższej Izbie Kontroli. Jak nieoficjalnie dowiedział się dziennikarz RMF FM Krzysztof Zasada, na mobilne urządzenia łączności, należące do pracowników Najwyższej Izby Kontroli, przeprowadzono ponad 6 tysięcy ataków systemem Pegasus. Zainfekowanych zostało nawet 500 urządzeń. Skalą inwigilacji zaskoczeni są nawet politycy Prawa i Sprawiedliwości.
Specjaliści z Izby, ale także wysokiej klasy eksperci zewnętrzni wykorzystali ogólnodostępną listę domen wykorzystywanych przez system Pegasus. Na tej podstawie sprawdzili, czy te domeny łączyły się z urządzeniami zależącymi do pracowników NIK.
W wyniku szczegółowego porównywania danych i numerów IP sprzętu okazało się, że przez dwa lata były co najmniej tysiące prób wejścia na telefony, laptopy, tablety i serwery pracowników Izby.
Łączenia wykryto połączenia z pół tysiącem urządzeń należących do kontrolerów, ale także kierowców czy personelu technicznego.
Co ciekawe, największe wzmożenie wykrytych działań odnotowano tuż po wyborach prezydenckich w 2020 roku, gdy NIK zapowiedział kontrolę głosowania kopertowego.
Drugi pik ataków przypadł na jesień zeszłego roku, gdy Izba kończyła prace nad raportem z kontroli Funduszu Sprawiedliwości.
Eksperci NIK wciąż jeszcze pracują nad danymi, które uzyskali, i ich interpretacją. Rzecznik Izby nie chce na razie potwierdzać nieoficjalnych ustaleń.
Mogę tylko przekazać, że nasi pracownicy odpowiedzialni za kwestię bezpieczeństwa prowadzą intensywne prace w tym zakresie. O ustaleniach poinformujemy w przyszłym tygodniu. Planujemy zwołać konferencję prasową na poniedziałek godz. 13. Będzie ona dotyczyła właśnie tych kwestii, które wiązałyby się z ewentualną nielegalną inwigilacją - powiedział RMF FM Łukasz Pawelski z Najwyższej Izby Kontroli.
To wygląda na stosowanie systemu do inwigilacji Pegasus poza jakąkolwiek kontrolą - ocenił były szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego Paweł Wojtunik w rozmowie z naszym dziennikarzem.
Te liczby wykraczają poza roczne ilości stosowania technik informacyjnych w ogóle przez służby takie jak CBA czy ABW. Jeżeli te dane się potwierdzą to oznacza, że to inwazyjne narzędzie kontroli operacyjnej stosowano w sposób nieproporcjonalny, nieadekwatny i masowy - komentował Wojtunik.
Według byłego szefa CBA, każda kontrola operacyjna może być stosowana jedynie w sytuacjach ostatecznych, kiedy służba specjalna czy policja posiada wiarygodne informacje o popełnionym przestępstwie i nie może zebrać, czy potwierdzić tych informacji innymi metodami.
Mówiąc wprost to oznacza, że urządzenie to było i ta metoda była nadużywana przez służby. To by oznaczało, że służby specjalne traktowały NIK, jak co najmniej zorganizowaną grupę przestępczą, czy grupę prowadzącą działalność terrorystyczną, bo nawet wobec takich grup trudno wyobrazić sobie taką skalę inwigilacji i pozyskiwania danych z urządzeń telekomunikacyjnych - wyjaśnia Wojtunik.
Zaskoczeni skalą inwigilacji są nawet politycy z Prawa i Sprawiedliwości - informuje dziennikarz RMF FM Roch Kowalski. Szef senackiego klubu partii Marek Martynowski nie wiedział do końca, jak komentować działania służb w Najwyższej Izbie Kontroli.
Jest to rzeczywiście duża liczba. Mam nadzieję, że minister spraw wewnętrznych się wypowie. Chciałbym przynajmniej w to wierzyć, że jednak ktoś nad tym wszystkim panuje - powiedział Martynowski.
Opozycja idzie o krok dalej i mówi o próbie zastraszania ostatniego organu, który mógł sprawować kontrolę nad działaniami rządu. Poprzez inwigilację służby miały bowiem dostęp do planów NIK-u, list świadków czy żądanych w przyszłości dokumentów.
Obóz władzy nie cofał się przed niczym i przed nikim i nie atakował pojedynczych osób, ale atakował całe struktury - przekonywał Bogdan Klich z Koalicji Obywatelskiej. Politycy z obu stron podkreślają, że w tej sytuacji rzeczywiście najlepszym wyjściem było wyjaśnienie inwigilacji przez sejmową komisję śledczą.
Do sprawy odniósł się także w mediach społecznościowych Stanisław Żaryn, rzecznik prasowy ministra koordynatora służb specjalnych.
"Groteskowe stają się te nowe wątki tzw. afery Pegazusa. Informacje płynące z NIK to już zupełny odlot!" - napisał Żaryn.