Hulajnogi elektryczne zyskały w miastach dużą popularność jako szybki i wygodny sposób na pokonywanie krótkich dystansów. Naukowcy z Chalmers University of Technology w Szwecji przeanalizowali bezpieczeństwo ich użytkowania i piszą na łamach czasopisma "Accident Analysis & Prevention", że większość wypadków na hulajnogach elektrycznych wynika z nieodpowiedzialnego zachowania użytkowników, a nie z wad samych pojazdów. Prof. Marco Dozza, który kierował badaniem podkreśla, że jedną z głównych przyczyn wypadków jest jazda z tylko jedną ręką na kierownicy oraz poruszanie się w grupie. Badacze zwrócili też uwagę na użytkowników, którzy celowo doprowadzają do niebezpiecznych sytuacji.
Badanie, pierwsze tego rodzaju, przeprowadzono w środowisku miejskim i oparto na analizie danych z prawie 7 000 wypożyczeń hulajnóg elektrycznych. Dzięki zaawansowanej technologii i kamerom zamontowanym na pojazdach, udało się zidentyfikować 61 sytuacji krytycznych, w tym 19 wypadków i 42 "prawie wypadki".
Zaskakujące jest odkrycie, że w 20 proc. sytuacji krytycznych użytkownicy świadomie stwarzali zagrożenie. Profesor Dozza wskazuje, że brak poczucia odpowiedzialności za pojazd wynikający z faktu, iż są one wypożyczane, może prowadzić do mniej ostrożnego zachowania. To zachowanie można nawet porównać do rodzaju wandalizmu, co jest nowym zjawiskiem w kontekście ruchu drogowego.
Badanie pokazuje, że jazda z jedną ręką na kierownicy zwiększa ryzyko wypadku aż sześciokrotnie, a korzystanie z telefonu komórkowego podczas jazdy czy poruszanie się w grupie niemal to ryzyko potraja.
Profesor Dozza podkreśla, że hulajnogi elektryczne wymagają innej techniki jazdy niż rowery. Jazda jedną ręką jest znacznie trudniejsza i niebezpieczniejsza, niż mogłoby się wydawać.
Z badania wynika również, że największe ryzyko wypadku występuje podczas pierwszych jazd na hulajnodze elektrycznej. Dla osób, które korzystały z niej mniej niż pięć razy, ryzyko jest ponad dwukrotnie wyższe. Rodzaj podróży również ma znaczenie. Jazda do pracy lub do konkretnego miejsca wiąże się z mniejszym ryzykiem wypadków niż jazda dla przyjemności, bez określonego celu.
Wśród użytkowników hulajnóg elektrycznych występuje znacznie więcej zróżnicowanych, dziwnych i niebezpiecznych zachowań w porównaniu do innych uczestników ruchu drogowego - mówi Dozza. Nie można kierować i hamować hulajnogą elektryczną w taki sam sposób jak rowerem, więc jazda z jedną ręką na kierownicy jest znacznie trudniejsza i niebezpieczniejsza niż wielu ludziom się wydaje. Wyniki potwierdzają też, jak ważne jest, aby podczas jazdy się nie dekoncentrować. Patrzenie w telefon komórkowy lub jazda w dużej grupie może odciągać uwagę od samego prowadzenia i naszego otoczenia - dodaje.
Analiza wydarzeń krytycznych z udziałem hulajnóg ujawniła, że prawie 20 proc. z nich dotyczyło innych hulajnóg elektrycznych, 16 proc. pieszych, a 5 proc. rowerów. Do największej liczby z nich, bo aż 30 proc. doszło z udziałem samochodów. To wskazuje, że wiele wypadków może mieć miejsce poza ścieżkami rowerowymi lub tam, gdzie infrastruktura dla rowerów jest niedostępna.
Autorzy pracy wskazują, że pewne rozwiązania technologiczne mogą poprawić bezpieczeństwo użytkowania hulajnóg elektrycznych, np. poprzez ostrzeganie o niebezpiecznych sytuacjach czy monitorowanie zachowania kierowcy. Jednak to zmiany w zachowaniu, wspomagane przez technologię, mogą przynieść dla bezpieczeństwa drogowego największe korzyści.
Profesor Dozza podkreśla znaczenie edukacji i szkolenia w celu zmniejszenia liczby wypadków. Wyraźnie widać, że odpowiedzialne zachowanie, doświadczenie i świadomość ryzyka są kluczowe dla bezpiecznej jazdy.