Nie żyje robotnik przygnieciony dźwigiem na budowie dworca w Poznaniu. Maszyna przewróciła się przed południem. W wypadku ucierpiały dwie osoby. Zaraz po zdarzeniu zniknął operator dźwigu. Godzinę później zgłosił się do pracodawcy. Był pijany. Miał 2,5 promila alkoholu.
Operator dźwigu zjawił się u pracodawcy dopiero godzinę po wypadku. Mężczyzna - jak informuje nasz dziennikarz Adam Górczewski - był pijany. Robotnik przyznał, że pił alkohol. Wyjaśnił jednak, że zrobił to dopiero po całym zdarzeniu, "bo bardzo się zdenerwował".
Mężczyzna wraz z pracodawcą - przedstawicielem firmy odpowiedzialnej za jeden z fragmentów budowy nowego dworca w Poznaniu - pojawił się na miejscu wypadku. Tam trafił w ręce policji. Policjanci zdecydowali o badaniu krwi mężczyzny.
Do wypadku doszło przed południem; na budowie dworca w Poznaniu przewrócił się dźwig. Maszt maszyny uderzył w konstrukcję wznoszonego budynku. Prawdopodobnie podkłady, na których powinien opierać się dźwig, zostały źle ustawione i maszyna straciła równowagę. Ranne zostały dwie osoby; obie trafiły do szpitala.
Robotnik przygnieciony przez dźwig zmarł kilka godzin później w szpitalu. Drugi miał więcej szczęścia- prawdopodobnie uskakując przed spadającym masztem, zeskoczył z platformy, z wysokości drugiego piętra.
Sprawę bada inspekcja pracy. Wiadomo, że prace na budowie dworca w Poznaniu zostały wstrzymane do wtorku.
Budowany w Poznaniu dworzec będzie częścią Zintegrowanego Centrum Komunikacyjnego Poznań Główny. Oprócz dworca PKP o powierzchni 7 tys. metrów kwadratowych, centrum będzie się składało także z dworca autobusowego, obiektów biurowych, parkingów, hotelu i galerii handlowej. Wartość całej inwestycji szacowana jest na 640 milionów złotych.