Poziom promieniowania w rejonie gdzie eksplodowała i zatonęła rosyjska podwodna łódź o napędzie jądrowym utrzymuje się w normie - tak przynajmniej zapewnia rosyjski premier Michaił Kasjanow.
Od czasu zatonięcia Kurska często pojawiały się obawy, że może dojść do wycieku jądrowego, skażenia i wzrostu promieniowania. Szczególnie zaniepokojeni byli Norwedzy, jednak również i oni nie odnotowali gwałtownego wzrostu promieniowania.
Przyczyna eksplozji na Kursku, który 12 sierpnia zatonął na Morzu Barentsa, wciąż nie jest znana. Spekuluje się o nieudanej próbie z rakietą nowego typu, awarii wyrzutni torped a nawet zderzenia z innym, obcym okrętem podwodnym. Łącznie badanych jest kilkanaście możliwych wersji wydarzeń. Minister obrony, Igor Siergiejew po raz kolejny potwierdził, że hipoteza o zderzeniu "Kurska" z obcym okrętem podwodnym jest dla niego najbardziej prawdopodobna. W miejscu, gdzie leży zatopiona łódź podwodna, trwa intensywne przeczesywanie dna morskiego dla potwierdzenia tej wersji.
Najbliższe rodziny ofiar otrzymały książeczki oszczędnościowe z sumą około 25 tysięcy dolarów. W Rosji wciąż trwa narodowa zbiórka pieniędzy dla rodzin załogi "Kurska".
Posłuchajcie relacji moskiewskiego korespondenta RMF FM, Andrzeja Zauchy:
11:15