Sędzia Trybunału Konstytucyjnego prof. Lech Morawski wydał oświadczenie, w którym przeprosił tych, którzy poczuli się urażeni formą lub treścią jego wystąpienia podczas debaty naukowej w Oxfordzie. To już drugie jego oświadczenie w dniu dzisiejszym. We wcześniejszym odpowiedział na zarzuty wiceprezesa Trybunału Stanisława Biernata. "Jeżeli użyłem słów "reprezentuję rząd", to stanowi to przejęzyczenie" - tak sędzia Morawski napisał w odpowiedzi na jeden z zarzutów, związanych z wykładem, jaki przed tygodniem wygłosił w Oxfordzie.
W wydanym dziś oświadczeniu Lech Morawski pisze: "Wobec nieporozumienia jakie powstało wokół mojego wystąpienia podczas debaty naukowej w Oxfordzie, odnosząc się do krytycznych głosów, aby zakończyć dalszą dyskusję na ten temat, tych którzy czują się urażeni albo zgłaszają wątpliwości co do formy i treści mojej wypowiedzi, przepraszam".
We wcześniejszym piśmie sędzia Morawski stwierdził, że użyte przez niego w oksfordzkim wykładzie słowo "korupcja" nie odnosi się do łapownictwa, ale szeroko rozumianego zepsucia, demoralizacji i upadku etosu elit politycznych, prawniczych i ekonomicznych w naszym kraju.
Na poparcie tych słów przywołuje ich słownikowe wyjaśnienie i podkreśla "w żadnym kontekście mojego wystąpienia nie napisałem, że sędziowie Trybunału Konstytucyjnego czy Sądu Najwyższego przyjmują łapówki, co imputuje mi p. Stanisław Biernat".
Lech Morawski odrzuca też oskarżenia w sprawie homoseksualizmu, tłumacząc, że prezentował tylko tezę opartą na przepisie Konstytucji, która nie uznaje małżeństw innych niż kobiety i mężczyzny. "Moją intencją na pewno nie było nawoływanie do prześladowań" - pisze - "Jeśli ktoś odebrał moje słowa inaczej, wyrażam głębokie ubolewanie".
Jego oświadczenie jest bezpośrednią reakcją na pismo, jakie skierował do prezes TK sędzia Trybunału Stanisław Biernat. Zwraca się on w nim o "zajęcie się trybie natychmiastowym wypowiedziami p. Lecha Morawskiego na konferencji w Oxfordzie w dniu 9 maja 2017 roku".
(j.)