W wiosce nie było talibów. Szykowaliśmy się do wesela – opowiadają mieszkańcy afgańskiej wioski, która została w sierpniu ostrzelana przez polskich żołnierzy. Superwizjer TVN dotarł do Nangar Khel.

Jestem mieszkańcem Nanghar Khel. Wśród zabitych było sześć osób z mojej rodziny, w tym trzy kobiety, dwoje dzieci i mężczyzna. Zabito siedem osób - opowiada jeden z mieszkańców wioski. Oni – Polacy przyjechali chyba tylko po to, żeby zabijać nasze dzieci i kobiety. To nie tylko moje zdanie. Nawet gubernator tak twierdził. Myśleliśmy, że przyjechali pomagać, a jest inaczej - zaznacza.

Do tragedii w Nangar Khel doszło 16 sierpnia br. Tego dnia rano na minę wpadł polski transporter opancerzony. Kilka godzin później żołnierze ostrzelali wioskę. Według prokuratury, w osadzie nie było bojowników.

Sześciu polskim żołnierzom prokuratura zarzuciła zabójstwo ludności cywilnej, za co grozi od 12 lat więzienia do dożywocia. Siódmemu postawiono zarzut ataku na niebroniony obiekt cywilny – grozi mu do 25 lat więzienia. Wszyscy wojskowi przebywają w areszcie.