„NATO zrówna z ziemią miejsca, z których atakowane są polskie i amerykańskie wojska” – ostrzegał cywilów gubernator afgańskiej prowincji. Świadkami miało być dwóch żołnierzy, podejrzanych o zbrodnię wojenną w Afganistanie. Dziennikarze RMF FM i gazety „Polska. Głos Wielkopolski” zdobyli nowe informacje w sprawie sierpniowego incydentu w wiosce Nangar Khel.
Szura, czyli starszyzna wiosek w Wazi Khwa, spotkała się z gubernatorem, a spotkanie to zabezpieczali szef bazy w Wazi Khwa, major Olgierd C., i dowódca plutonu, który strzelał, podporucznik Łukasz B.
Afgański gubernator miał ostrzec wtedy cywilów, że jeśli nie ustaną ataki na polskich i amerykańskich żołnierzy, miejsca, z których padły strzały, zostaną zrównane z ziemią.
16 sierpnia rano na minę wpadł polski transporter opancerzony. Kilka godzin później doszło do masakry cywilów w Nangar Khel. Dziś Major Olgierd C. twierdzi, że nie wydał rozkazu strzelania, ale ppor. Łukasz B. miał po wyjściu od dowódcy powiedzieć do kolegów: „Nie wykonam tego rozkazu”.
Poznańscy prokuratorzy, którzy zajmują się sprawą żołnierzy oskarżonych o ostrzelanie wioski Nangar Khel, dostali pogróżki od anonimowej osoby. Jak ustalił dziennik "Polska" i RMF FM, w liście był między innymi fotomontaż przedstawiający zdjęcie jednego z prokuratorów na tle tarczy strzelniczej.
Autor napisał, że za postawienie zarzutów zbrodni cywilnej prokurator może zostać zastrzelony. Z charakteru pisma wynika, że list napisała starsza osoba. Już wiadomo, że w tej sprawie odrębnego śledztwa nie będzie.