Nadzieje na pokój na Bliskim Wschodzie maleją z godziny na godzinę. Izrael zapowiedział, że nadal będzie przeprowadzał zamachy na czołowych terrorystów palestyńskich - pomimo negatywnych reakcji, jakie budzi to w Waszyngtonie. Dzisiaj ranny w izraelskim nalocie został jeden z wysokich rangą przywódców Hamasu.
Na niebie nad Gazą trzy śmigłowce Apache pojawiły się tuż przed południem. W stronę terenowego samochodu al-Rantisiego wystrzeliły co najmniej siedem rakiet. Życie straciło dwóch przechodniów.
Rannego w nogę lidera Hamasu natychmiast odwieziono do szpitala w Gazie. Trafiło tam też trzech rannych, których stan jest krytyczny. Przed szpitalem zabrało się kilkudziesięciu zwolenników al-Rantisiego, krzycząc "święta wojna będzie trwała".
Al-Rantisi to jeden z najbardziej znanych przywódców Hamasu, ekstremistycznej organizacji palestyńskiej. Często występował publicznie jako rzecznik terrorystów w Gazie. Jego grupa odpowiada za szereg krwawych samobójczych zamachów w Izraelu. Ostatnio Hamas odrzucił porozumienie palestyńsko-izraelskie w sprawie tzw. mapy drogowej i zapowiedział kontynuowanie ataków na Izraelczyków. Posłuchaj relacji korespondenta RMF w Tel Awiwie Elego Barbura:
Hamas już zapowiedział odwet. Ta zbrodnia nie ujdzie na sucho. Izrael może się spodziewać surowej kary - oświadczył jeden z przywódców organizacji Mahmud Zahar. Pod znakiem zapytania stoją przewidziane na środę rozmowy przywódców Hamasu z szefem egipskiego wywiadu Omarem Sulejmanem, który miał nakłonić Palestyńczyków do zaprzestania antyizraelskich zamachów.
Tymczasem prezydent George W. Bush zapowiedział już, że będzie wytrwale dążył do zaprowadzenia pokoju na Bliskim Wschodzie. Obawiam się, że te ataki utrudnią palestyńskim przywódcom walkę z terrorystami. Nie wierzę też, by te zamachy pomogły izraelskiemu bezpieczeństwu - stwierdził amerykański prezydent.
22:25