"W mazowieckich szpitalach dochodzi do mobbingu" - alarmują lekarze. Według nich, dyrektorzy układając grafiki szantażują medyków i grożą im nawet zwolnieniem. W związku z tą sytuacją medycy utworzyli wspólną reprezentację.
Przedstawiciele szesnastu regionalnych szpitali weszli do zespołu negocjacyjnego powołanego przez Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy. Teraz to ten zespół będzie rozmawiał z dyrektorami placówek o podwyżkach i czasie pracy.
Medycy potrzebują pomocy w negocjacjach, bo jak twierdzą, sytuacja jest daleka od spokoju, a ich szefowie układając grafiki pracy, po prostu ich szantażują.
Wywierane są naciski, jest presja na lekarzy, którzy słyszą np., że kwestia ich specjalizacji może zostać przesunięta, jeśli nie podpiszą opt-out-u, czyli zgody na wydłużenie czasu pracy powyżej 48 godzin tygodniowo. Wszystkie możliwe chwyty są tutaj dozwolone - twierdzi doktor Julian Wróbel z wojewódzkiego szpitala w Radomiu.
Najlepszym przykładem może być tu zachowanie dyrektora warszawskiego Instytut Matki i Dziecka, dodaje Doktor Dorota Sands: Polecenie ułożenia grafiku w trybie równoważnym dostali ordynatorzy wszystkich oddziałów. Tym, którzy się opierali słownie zagrożono zwolnieniem dyscyplinarnym.
Na jutro zaplanowane jest spotkanie dyrekcji Instytutu z lekarskimi związkowcami.
Spór o nowy grafik dyżurów rozgorzał także w krakowskim szpitalu imienia Żeromskiego. Lekarze wypominają dyrekcji, że zostali rozpisani bez konsultacji. Twierdzą, że nowy grafik jest dla nich niekorzystny.
Lekarze wypominają dyrekcji szpitala, że grafik został sporządzony w kadrach, bez wstępnych konsultacji z pracownikami. Jako przykład podają swojego kolegę, który w styczniu został rozpisany na 15 tylko i wyłącznie nocnych dyżurów. Ich zdaniem lekarz ten, z dnia na dzień musi zmienić charakter pracy i życia na typowo nocny, a to nie podoba się lekarzom.
Dyrekcja szpitala broni się i twierdzi, że grafik dyżurów jest wstępnym grafikiem i jest skłonna iść na ustępstwa.