Najwcześniej za kilka dni dowiemy się, kto ponosi odpowiedzialność za kolizję samochodu osobowego z limuzyną, którą jechał prezydent. Jak dowiedział się reporter RMF FM, jak dotąd nikt nie został ukarany, a sprawa wczorajszego zderzenia przed Belwederem trafiła do sekcji wykroczeń stołecznej drogówki.
Policja sprawdza, czy doszło do wymuszenia, czy może mercedes, kierowany przez funkcjonariusza BOR, którym jechał Bronisław Komorowski prawidłowo zmieniał pas.
Reporter RMF FM rozmawiał z kobietą, która uderzyła swym samochodem w prezydencką limuzyn. Opowiadała, że mercedes wyprzedził ją pasem do skrętu w prawo. Zajechał drogę, zatrzymał się i próbował skręcić w lewo, w bramę Belwederu. Nie zdołała się zatrzymać, mimo że dopiero ruszała spod świateł.
Według niej, samochody nie miały kogutów świadczących o tym, że są uprzywilejowane.
Po dwóch godzinach na mrozie kobietę z dzieckiem zaproszono do Belwederu na herbatę.
(mpw)