Do zamachu w izraelskim porcie Hajfa, gdzie zginęło co najmniej 19 osób, a blisko 60 zostało rannych, przyznał się Islamski Dżihad - poinformowały izraelskie media. Kobieta-zamachowiec wysadziła się w zatłoczonej restauracji.

Do ataku doszło w popularnej i zatłoczonej restauracji „Maxim” na promenadzie w południowej części miasta. 29-letnia palestyńska kobieta-zamachowiec zdetonowała ładunek wewnątrz lokalu.

Wcześniej zastrzeliła strażnika chroniącego wejścia do restauracji. W sumie w ataku zginęło co najmniej 19 osób, w tym kilkoro dzieci. Do zamachu doszło mimo wzmożonych środków bezpieczeństwa związanych ze zbliżającym się żydowskim świętem Jom Kippur. Jak podały izraelskie media, do zamachu przyznało się radykalne ugrupowanie palestyńskie Islamski Dżihad.

Przedstawiciel izraelskiego premiera Ariela Szarona powiedział, że zamach w Hajfie pokazał, że władze palestyńskie nie podjęły nawet minimalnych kroków przeciw ugrupowaniom terrorystycznym. Rząd Izraela odpowiedzialnością za zamach obarczył Jasera Arafata. Niewykluczone więc, że może on w najbliższym czasie zostać wygnany z Autonomii Palestyńskiej.

Posłuchaj także relacji stałego korespondenta RMF na Bliskim Wschodzie Elego Barbura:

W Izraelu przez blisko miesiąc panował względny spokój. Do ostatnich samobójczych ataków Palestyńczyków doszło 9 września. W dwóch zamachach – w Jerozolimie i Tel Awiwie - zginęło 14 osób, a kilkadziesiąt zostało rannych. Do obu akcji przyznał się palestyński Hamas.

Mapa drogowa, czyli amerykański plan pokojowy dla Bliskiego Wschodu, utknęła w miejscu. Po dymisji umiarkowanego palestyńskiego premiera Mahmuda Abbasa i kolejnych zamachach nikt już nie wierzy w powodzenie tego planu. W ciągu trzech ostatnich lat w 103 samobójczych ataków palestyńskich zginęło ponad 400 Izraelczyków, w większości cywilów, kobiet i dzieci.

06:20