Prawdopodobieństwo rychłego ataku Amerykanów na Irak znacznie się zmniejszyło, na co - wg ekspertów - wskazuje wycofanie z rejonu Zatoki Perskiej jedynego amerykańskiego lotniskowca, który na stałe stacjonuje poza Stanami Zjednoczonymi. Lotniskowiec "Kitty Hawk" powrócił do swojej bazy w Japonii.
Analitycy uważają, że wycofanie lotniskowca do macierzystego portu oznacza opóźnienie spodziewanego ataku na państwo Saddama Husajna. Ich zdaniem wojna oddaliła się w czasie o miesiąc lub dwa.
Do swojej bazy wraca też lotniskowiec "George Washington", który ostatnio stacjonował na Morzu Śródziemnym. W bazie w Norfolk będzie za tydzień. Z regionu usunięto też 400 rakiet dalekiego zasięgu "Tomahawk".
Pentagon przestrzegł jednak przed wyciąganiem zbyt daleko idących wniosków z wycofania "Washingtona" i "Kitty Hawk". Jesteśmy gotowi natychmiast iść na wojnę, jeśli prezydent wyda jutro taki rozkaz - z, lub bez tych dwóch lotniskowców - powiedział rzecznik Pentagonu Daniel Hetlage.
Takie przestrogi Pentagonu zdają się potwierdzać działania Brytyjczyków. Już w przyszłym miesiącu brytyjscy żołnierze będą rozmieszczani w rejonie Zatoki Perskiej. Jest to krok Wyspiarzy w stronę przygotowań do wspólnego z Amerykanami ataku na Irak - pisze dziennik "The Times". Gazeta powołuje się na źródła rządowe i twierdzi, że jeszcze przed świętami rząd brytyjski ogłosi publicznie swoją decyzję.
Natomiast dziennik "The Daily Telegraph" pisze, że Ministerstwo Obrony naciska na premiera Tony Blaira, aby w ciągu 10 dni podjął decyzję o wysłaniu wojsk w rejon Zatoki Perskiej. Jednak jak powiedział rzecznik ministerstwa agencji Reutera, nie zostały dotąd podjęte żadne decyzje w tej sprawie.
Foto: Archiwum RMF
10:55