Niespodzianki nie było - koalicja obroniła ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza. Sejm odrzucił wniosek o wyrażenie wotum nieufności wobec ministra. Za wnioskiem zagłosowało 220 posłów, przeciwko - 232.
Wniosek o wotum nieufności dla ministra zdrowia złożyło Prawo i Sprawiedliwość, argumentując, że Arłukowicz prowadzi "fatalną politykę zdrowotną".
W czasie wczorajszej sejmowej debaty nad wnioskiem Bolesław Piecha przekonywał, że "mimo wzrostu nakładów finansowych dostęp do świadczeń zdrowotnych nie uległ poprawie, a w ostatnim roku pogarsza się". Jak mówił, główne zarzuty wobec ministra to zadłużenie szpitali i brak dostępności opieki zdrowotnej. Przytoczył też dane, według których "kolejki do specjalistów i specjalistycznych zabiegów wydłużyły się średnio o 10-14 dni". Jako przykład podał kolejki do okulistów - na wizytę w niektórych przypadkach trzeba czekać nawet dwa lata.
Kolejnym problemem jest - według PiS - wdrożenie ustawy refundacyjnej. Jak mówił w Sejmie Piecha, przyniosła ona wprawdzie oszczędności, ale wynikają one z tego, że pacjenci nie wykupują leków, bo ich na to nie stać.
Wniosek PiS o wotum nieufności dla Arłukowicza z góry skazany był jednak na porażkę. Tuż przed glosowaniem w tej sprawie premier Donald Tusk nazwał próby odwołania ministra zdrowia "typową polityczną zagrywką", która nie ma "nic wspólnego z faktyczną troską o służbę zdrowia". Gdybyśmy bardzo precyzyjnie wsłuchali się w argumenty, które opozycja wytacza, to one są jak kulą w płot w odniesieniu do ministra Arłukowicza - mówił.
Jak podkreślił, kiedy słyszy zdania, że Arłukowicz jest winny, że firmy farmaceutyczne przestały tak dużo zarabiać, to według niego, jest to jeden "z powodów, aby gratulować wcześniej minister Kopacz, a dziś ministrowi Arłukowiczowi tej determinacji, aby wpływać na ceny leków w Polsce".
Zdaniem Tuska, podobnie jest, jeśli chodzi o system eWUŚ, czyli system elektronicznej weryfikacji uprawnień świadczeniobiorców. Szef rządu podkreślił, że - przy wszystkich niedoskonałościach tego systemu - wreszcie, po latach, osiągnięty został "ten efekt, o jaki nam chodziło, że rejestracja jest na podstawie dowodu osobistego".
Na głosowania w Sejmie Tusk przyjechał ze szpitala, do którego trafił wczoraj w związku z infekcją górnych dróg oddechowych. W rozmowie z dziennikarzami przyznał, że nie ma żadnych wątpliwości, iż warunki leczenia premiera są lepsze niż polska średnia. Mam wystarczająco dużo doświadczeń osobistych i rodzinnych, żeby nie mieć złudzeń, że pacjenci w Polsce mają bardzo często powody, by narzekać na stan służby zdrowia - stwierdził.