W Sejmie trwa debata nad wnioskiem o odwołanie ministra zdrowia, Bartosza Arłukowicza. Wniosek o wotum nieufności dla ministra złożyło Prawo i Sprawiedliwość. Według PiS Arłukowicz prowadzi "fatalną politykę zdrowotną". Poparcie wniosku deklarują pozostałe kluby opozycyjne. Bronić ministra zamierza koalicja rządząca.
Przed debatą Arłukowicz tłumaczył się dziennikarzom, że stara się przeprowadzać zmiany w służbie zdrowia "tak, żeby pacjenci odczuwali je jak najmniej". Ta debata służy temu, by wokół zdrowia budować pewną atmosferę polityczną. To nie służy przeprowadzaniu zmian (...) Nie obawiam się dyskusji, mam argumenty, które będą przedstawiał - powiedział minister zdrowia.
Wbrew wcześniejszym zapowiedziom w debacie nie bierze udziału premier Donald Tusk, który trafił do szpitala z powodu infekcji górnych dróg oddechowych.
PiS próbuje odwołać Arłukowicza już drugi rok z rzędu - 27 stycznia 2012 koalicja PO-PSL odrzuciła poprzedni wniosek, który był pokłosiem przygotowanej przez resort zdrowia ustawy refundacyjnej. Jak powiedział Bolesław Piecha, "mimo wzrostu nakładów finansowych, dostęp do świadczeń zdrowotnych nie uległ poprawie, a w ostatnim roku pogarsza się".
Główne zarzuty wobec Arłukowicza - jak wyjaśnił Piecha - to zadłużenie szpitali oraz brak dostępności opieki zdrowotnej. Piecha przytoczył dane, według których "kolejki do specjalistów i specjalistycznych zabiegów wydłużyły się średnio o 10-14 dni". Podał przykład kolejek do porady okulisty, na którą w niektórych przypadkach trzeba czekać nawet dwa lata.
Kolejnym problemem jest wdrożenie ustawy refundacyjnej. Jak mówił, przyniosła ona oszczędności, jednak wynikają one z tego, że pacjenci nie wykupują leków, bo ich na to nie stać.
Zdaniem Kazimierza Ziobro z Solidarnej Polski, minister zdrowia, jeśli ma honor, sam powinien podać się do dymisji. Ziobro podkreślił, że jego klub nie może patrzeć na to spokojnie i czekać na skutki takiej polityki zdrowotnej. Zaapelował, żeby Arłukowicz sam podał się do dymisji i "oszczędził wstydu" swojej partii.
Jak bardzo musi się pogorszyć sytuacja w ochronie zdrowia, aby usłyszano niemy krzyk ciężko chorych niezamożnych pacjentów - pytał Jacek Czerniak. Poseł przypomniał, że Arłukowicz, gdy był posłem SLD, przekonywał, że "misją spółki jest zarabianie pieniędzy dla jej właścicieli, a w przypadku szpitali może to skutkować likwidacją drogich oddziałów" oraz że "ZOZ prowadzony w formie spółki, będzie prowadzony na równi z innymi spółkami, a jego misją nie będzie leczenie, ale pieniądz".
Jak mówił, Arłukowicz zapowiadał, iż "leczenie miało stać się bardziej dostępne, a jest odwrotnie".
Nie pozwolę, byście państwo w debacie politycznej używali pacjentów, dzieci, wzywali do tego, by pacjenci zaczęli się bać - mówił minister zdrowia Bartosz Arłukowicz do liderów opozycji. Minister, zwracając się do opozycji, stwierdził: Panie ministrze Piecha, panie ministrze Balicki, podzielmy się robotą; panowie do telewizorów, a ja wracam do pracy w resorcie.
Wypominał opozycji, że to za jej rządów spadła liczba przeszczepów, zmniejszono finansowanie pediatrii, a wydatki na kardiologię, leczenie nowotworów były kilkukrotnie mniejsze niż obecnie. Mówił także o wzroście zadłużenia szpitali, gdy wiceministrem zdrowia był Bolesław Piecha (PiS).
Klub Platformy Obywatelskiej broni swojego ministra. Nic nie ma (w uzasadnieniu), tylko straszenie, straszenie i straszenie - oświadczyła Elżbieta Radziszewska. Według niej, w uzasadnieniu do wniosku o wotum nieufności dla ministra zdrowia zabrakło merytorycznych argumentów.