Na Ukrainie rozpoczyna się inspekcja amerykańskich i brytyjskich ekspertów, którzy mają ustalić, czy nasz wschodni sąsiad sprzedał specjalne systemy radarowe "Kolczuga" do Iraku. Miesiąc temu władze USA oskarżyły prezydenta Kuczmę, iż osobiście nadzorował sprzedaż radarów reżimowi Saddama Husajna, naruszając tym samym embargo ONZ.
USA wycofały się wtedy z wartej 55 mln dolarów pomocy dla Ukrainy. Nie wiadomo tylko, czy systemy radarowe "Kolczuga" zostały dostarczone od Bagdadu. To właśnie sprawdzić mają zagraniczni inspektorzy.
Kijów twierdzi, że posiada 4 "Kolczugi" i wszystkie są na miejscu. Jednak lider opozycji Julia Tymoszenko, oświadczyła kilka dni temu, że Ukraina wypożyczyła radary z Białorusi, żeby pokazać je zachodnim ekspertom. Wiadomość ta została zdementowana przez ukraińskie i białoruskie Ministerstwa Obrony.
Ukraińcy zobowiązali się, że ujawnią pewne techniczne szczegóły na temat Kolczug, podadzą listę krajów, którym je sprzedano, a także wykaz firm pośredniczących w transakcjach. Specjaliści mają również odwiedzić fabrykę
Topaz w Doniecku, gdzie są produkowane radary.
Nowoczesne urządzenia ostrzegawcze, takie jak "Kolczuga" działają nie zdradzając swej obecności, bo same nie wysyłają żadnych sygnałów, tylko odbierają sygnały innych obiektów - w tym wypadku samolotów.
17:50