Wałęsa: Szczegóły "raportu taterników" znam z mediów

W ubiegłym roku w sądzie w Katowicach pojawił się świadek Jacek J., który zeznał, że wie kto strzelał do górników w kopalni „Wujek”. Miał się tego dowiedzieć szkoląc byłych zomowców na kursie w Tatrach. Świadek powiedział, że informacje te przekazał w specjalnym raporcie ówczesnym przywódcom podziemnej „Solidarności”. Stąd dzisiejsza obecność Lecha Wałęsy w sądzie. Zeznając w sądzie Wałęsa nie odpowiedział jednoznacznie na pytanie, czy w przeszłości zetknął się z raportem. Natomiast w charakterystyczny dla siebie sposób stwierdził: ”Nie mogę ani potwierdzić, ani zaprzeczyć”. Co to może oznaczać? „Ja powiedziałem – jestem za, a nawet przeciw. Tak należy to rozumieć”. A czy były prezydent wiedział, że Jacek J. – jak sam twierdzi – był tajnym informatorem „Solidarności”? „Ja nigdy nie powiedziałem, że ten pan nie mówi prawdy, ani że mówi prawdę. Miałem tyle różnych informacji, które do mnie dochodziły. Dlatego nie mogę po tylu latach pamiętać, czy ten był, czy nie był. Ale też nie mogę powiedzieć, że nie był, bo może i był” – mówił Wałęsa. W tej sprawie, kilka tygodni temu zeznawał inny przywódca podziemnej Solidarności, Zbigniew Bujak. Powiedział wtedy, że z raportem nie zetknął się, ale nie wykluczył, że mógł on istnieć.

"Raport taterników miał zawierać informacje dotyczące rozmów, jakie - zdaniem Jacka J. - miały miejsce na początku 1982 r. pomiędzy nim a członkami plutonu specjalnego. Odbywały się one podczas szkoleń w Dolinie Pięciu Stawów. Według świadka, podczas tych rozmów członkowie plutonu specjalnego, którzy uczestniczyli w pacyfikacji kopalni "Wujek", mieli zwierzać mu się, że strzelali do górników. Podczas pacyfikacji kopalni "Wujek" 16 grudnia 1981 roku zginęło 9 górników, a 21 zostało rannych. W procesie oskarżonych jest 22 byłych milicjantów.

foto Archiwum RMF FM

07:15