Prokuratura sprawdza, czy policjanci ze Stargardu Szczecińskiego pomogli koledze, który po pijanemu wjechał w dzieci. W dniu wypadku mężczyzna był policjantem, teraz okazuje się, że przestał nim być dzień wcześniej – na własną prośbę.
Otrzymanie oficjalnych informacji na temat tej sprawy graniczy niemal z cudem. Policjanci odsyłają z pytaniami do kolegów, chcąc uniknąć udzielania jakichkolwiek wypowiedzi. Krótki i lakoniczny w treści komunikat opublikowało jedynie biuro prasowe szczecińskiej Komendy Wojewódzkiej, które stwierdziło, że „podjęto czynności sprawdzające”.
Wszystko wydaje się jednak jasne. Dwa tygodnie temu pijany mężczyzna wjechał w grupę dzieci. Wówczas stargardzka komenda potwierdziła, że kierowca jest policjantem. Jednak ze znajdujących się w jej zasobach dokumentów wynika, że przestał nim być dzień wcześniej – na własne życzenie. To wyklucza możliwość zwolnienia dyscyplinarnego i przyznaje mężczyźnie prawo odebrania odprawy i ekwiwalentu urlopowego.
Prokuratura ma teraz sprawdzić, czy dokumenty nie zostały sfałszowane.
Sprawą zainteresował się nasz szczeciński reporter Piotr Lichota. Posłuchaj: