Kolejny z testów prowadzonych w laboratorium w San Antonio potwierdził, że fragment pianki izolacyjnej oderwany od zewnętrznego zbiornika paliwa mógł spowodować bardzo poważne uszkodzenie skrzydła wahadłowca.
Tym razem nawet eksperci byli zaskoczeni rozmiarami zniszczeń. Kawałek pianki o wadze niespełna 2 kg, wystrzelony z powietrznego działka z prędkością 800 km/h, wyrwał w poszyciu skrzydła dziurę o średnicy 40 cm. Do testów użyto oryginalną część skrzydła promu "Atlantis".
To, jak się wydaje, ostateczny dowód na to, że los wahadłowca i jego załogi mógł zostać przesądzony już w 82. sekundzie lotu, a NASA nie zadała sobie wystarczającego trudu, by to niebezpieczeństwo ocenić. Równocześnie potwierdziło się, że pianka może dokonać zniszczeń, których praktycznie nie da się na orbicie naprawić.
Nie jest jednak wciąż jasne, czy obserwacja przy pomocy lepszych kamer z Ziemi, czy też zdjęcia satelitarne pozwoliłyby dokładnie ocenić rozmiary uszkodzenia. Ostateczny raport komisji powołanej do oceny przyczyn katastrofy powinien ujrzeć światło dzienne do końca lipca.
15:45