Były komendant główny policji składał fałszywe zeznania ws. starachowskiego przecieku - taki zarzut chce postawić Antoniemu Kowalczykowi Prokuratura Apelacyjna w Rzeszowie.
Podczas przesłuchań w kieleckiej prokuraturze Kowalczyk kilkakrotnie zmieniał zeznania. Do byłego komendanta głównego policji – jak poinformował prokurator Zbigniew Niezgoda - zostało już wysłane wezwanie, aby stawił się w prokuraturze w charakterze podejrzanego. Na razie jednak Kowalczyk przebywa na zwolnieniu lekarskim – do 24 maja. Jeśli pan generał Kowalczyk po zwolnieniu lekarskim zgłosi się do prokuratury, to prokurator ma zamiar postwić mu zarzut składania fałszywych zeznań.
Choć prokuratura twierdzi, że na razie nie można łączyć sprawy Kowalczyka ze sprawą przecieku starachowickiego, to jednak wszystko wskazuje na to, że generał, zmieniając zeznania próbował osłaniać swojego przełożonego.
Podczas przesłuchań w kieleckiej prokuraturze Kowalczyk kilkakrotnie zmieniał zeznania, które miały pomóc w potwierdzeniu informacji, że za przeciekiem stoi były wiceminister MSWiA Zbigniew Sobotka. W czasie pierwszych zeznań twierdził, że nie przekazywał Sobotce informacji o akcji CBŚ w Starachowicach, potem – że informował go o działaniach policji.
Wówczas były minister sprawiedliwości Grzegorz Kurczuk potwierdził, że Kowalczyk zmieniał zeznania.
Sprawę Kowalczyka przekazała do Rzeszowa w lutym Prokuratura Krajowa. O wyznaczenie innej prokuratury zwróciła się Prokuratura Apelacyjna w Krakowie.
Przypomnijmy. W aferę starachowicką zamieszanych było kilku polityków SLD. Sam generał Kowalczyk zapłacił stanowiskiem za swój udział w tej aferze.