Minister sprawiedliwości Grzegorz Kurczuk przyznał w Sejmie, iż komendant główny policji informował b. wiceszefa MSWiA Zbigniewa Sobotkę o planowanej akcji CBŚ w Starachowicach. Opozycyjni posłowie żądają dymisji Antoniego Kowalczyka.

Według Kurczuka, Kowalczyk zeznał w prokuraturze podczas dwóch przesłuchań (20 sierpnia i 8 września), iż mówił Sobotce o akcji CBŚ w rejonie woj. świętokrzyskiego, oraz że w działalność grupy przestępczej - przeciwko, której skierowana była akcja - zamieszani są policjanci i samorządowcy. Nie mówiłem z jakiej partii są samorządowcy, bo jak zeznałem, nie interesowałem się nimi, lecz policjantami. Minister nie pytał mnie o policjantów i nie pytał także o to, z jakiej partii są samorządowcy i z jakiego konkretnie są miasta - cytował Kowalczyka minister Kurczuk.

Informacja dość ogólna, ale nie dla kogoś z woj. świętokrzyskiego. Jeśli Zbigniew Sobotka przekazał to, co usłyszał od szefa policji świętokrzyskiemu baronowi SLD Andrzejowi Długoszowi, to ten, łatwo mógł ostrzec swoich podwładnych, nawet nie znając konkretów.

Dalsza część artykułu pod materiałem video:

Kurczuk rzecz jasna w takie spekulacje się nie wdawał, ale przyznał, że skoro istnieje duża niekonsekwencja w zeznaniach Kowalczyka (wcześniej twierdził, że Sobotce nic nie mówił), to nie wie, jaki będzie status szefa policji, kiedy sprawa starachowicka dobiegnie końca.

Mimo jasnych słów Kurczuka, posłowie SLD bronią Kowalczyka: Usłyszałem wyraźnie, że nie zmieniał zeznań. Uzupełniał te zeznania - tak - dość dziwnie - interpretował słowa ministra sprawiedliwości Andrzej Brachmański.

Opozycja nie ma jednak wątpliwości. Na stanowisku komendanta głównego policji musi zajść zmiana: Nie może sprawować go osoba, o której twierdzi się, że sprzeniewierzyła się państwu dla jakichś niejasnych, nieokreślonych, niewyjaśnionych jeszcze interesów. Być może politycznych - uważa Konstanty Miodowicz z Platformy Obywatelskiej.

08:00