Zakaz wykonywania zawodu na 3 miesiące i tysiąc złotych grzywny. Takiej kary zażądał rzecznik dyscypliny zawodowej, dla mecenasa Remigiusza Szulczewskiego, który reprezentował wdowy ofiar promu "Jan Heweliusz". W wyniku zaniedbań adwokata, rodziny nie dostały odszkodowań od armatora statku.
Szulczewski tak długo zwlekał ze złożeniem pozwów w sądzie, że sprawa ulegała przedawnieniu. Przez lata okłamywał rodziny ofiar Heweliusza, że ich pozwy od dawna są w sądzie. Jak tłumaczył jednak, sąd jest tak bardzo obłożony innymi ważnymi sprawami, że muszą po prostu czekać na swoją kolej.
Kobiety miały jednak spore wątpliwości. Jedna z nich zwróciła się więc do innego adwokata, aby przyjechał do Szczecina z Gdyni i sprawdził całą sprawę. Mecenas sprawdził więc i okazało się, że spośród kilkunastu spraw, tylko 9 zostało skierowanych do sądu. Wszystkie z wyjątkiem jednej zostały przez sąd zwrócone w trybie natychmiastowym, ponieważ pan mecenas nie uzupełnił braków formalnych. W Okręgowej Radzie Adwokackiej w Szczecinie był reporter RMF Piotr Lichota:
Szulczewskiemu przedstawiono trzy zarzuty – wszystkie dotyczą etyki zawodowej. Wyrok zapadnie 31 maja.