Sąd dyscyplinarny Okręgowej Rady Adwokackiej w Szczecinie wyda dziś orzeczenie w sprawie adwokata wdów ofiar promu "Jan Heweliusz". W wyniku zaniedbań mecenasa, rodziny nie dostały odszkodowań od armatora statku.
Remigiuszowi Szulczewskiemu przedstawiono trzy zarzuty – wszystkie dotyczą etyki zawodowej. Rzecznik dyscypliny zawodowej zażądał dla mecenasa zakazu wykonywania zawodu na 3 miesiące i tysiąc złotych grzywny.
Szulczewski tak długo zwlekał ze złożeniem pozwów w sądzie, że sprawa ulegała przedawnieniu. Przez lata okłamywał rodziny ofiar „Heweliusza”, że ich pozwy od dawna są w sądzie. Tłumaczył, że sąd jest obłożony innymi ważnymi sprawami i muszą czekać na swoją kolej.
Prom "Jan Heweliusz" zatonął na Bałtyku w 1993 roku. Zginęło wtedy 55 osób. Sprawę przez sześć lat rozpatrywały izby morskie w Szczecinie i Gdyni. W ostatecznym orzeczeniu uznały one jedynie, że prom wyszedł w morze w stanie nie nadającym się do żeglugi.
Rodziny ofiar katastrofy otrzymały, jak dotąd, jedynie skromne odszkodowania. Dochodzą ich jeszcze na drodze cywilnej. Złożyły też skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu na stronniczość i nierzetelność izb morskich. Orzeczenie w sprawie tej skargi jeszcze nie zapadło.