Ciągle nie wiadomo, jaki jest los prawie 4 tys. mieszkańców trzech wysepek archipelagu Wysp Salomona, nad którymi kilka dni temu przeszedł potężny cyklon Zoe. Cyklon zaatakował wysepki Tikopia, Anuta i Fataka z ogromną siłą. Wiatr osiągał prędkość 360 kilometrów na godzinę.
2 tys. kilometrów na południowy wschód od Papui Nowej Gwinei, 1700 km na północny wschód od Australii, trzy zagubione na południowym Pacyfiku wysepki - Tikopia, Anuta i Fataka - stanęły na drodze cyklonu. O tym, co teraz dzieje się na wyspach można tylko spekulować. Łączność radiowa z wyspami została zerwana.
Wczoraj nad Tikopią pojawił się samolot australijskich sił zbrojnych. Na jego pokładzie był też nowozelandzki fotoreporter Geff Mackley. To, co ujrzałem lecąc nad wyspą, to był obraz totalnego zniszczenia. Nigdy przedtem nie widziałem, by cyklon mógł poczynić tak olbrzymie szkody. Prawdę mówiąc sądzę, że był to najsilniejszy cyklon, o którym kiedykolwiek słyszałem
Mackey wspominał, że każde drzewo na Tikopie zostało wyrwane z korzeniami lub złamane. Ocalało tylko parę betonowych budynków. Potężne morskie fale zmiotły z powierzchni ziemi kilka wiosek. Na wyspach mieszkało około 4 tys. ludzi. Ilu z nich zginęło, nie wiadomo. Samolot nie mógł wylądować, bo nie ma tam lotniska.
Zanim przypłynie statek z pomocą może minąć nawet kilkanaście dni.
Pod względem administracyjnym spustoszony archipelag należy do Wysp Salomona, państewka znajdującego się na skraju zapaści gospodarczej. Władz w Honiarze nie stać na wysłanie ekspedycji ratunkowej. Zarzut bezczynności padł pod adresem rządu australijskiego. Jednak minister spraw zagranicznych tego kraju Alexander Downer poinformował, że... szkody są mniejsze niż to początkowo zakładano...
16:00