Narodowy Bank Polski odmówił opublikowania zarobków współpracowniczek prezesa Adam Glapińskiego. Tych, które według "Gazety Wyborczej", zarabiają nawet 65 tysięcy złotych. "Żaden z dyrektorów w NBP nie otrzymuje powszechnie i nieprawdziwie rozpowszechnianego w mediach miesięcznego wynagrodzenia w wys. ok. 65 tys. zł bądź wyższej" - zapewniała Ewa Raczko, zastępca dyrektora departamentu kadr w Narodowym Banku Polskim.
NBP z trzech powodów nie chce ujawnić zarobków Martyny Wojciechowskiej, która według mediów miałaby zarabiać 65 tys. złotych. Po pierwsze tajemnica. Po drugie komfort pracowników NBP. Po trzecie nieprzygotowanie dyrektorki działu kadr Ewy Raczko. Jak stwierdziła z rozbrajającą szczerością: miesięcznego wynagrodzenia pani dyrektor Martyny Wojciechowskiej nie poda, bo nie przygotowane jest w oświadczeniu.
Na konferencji prasowej usłyszeliśmy, że średnia pensja dyrektora w NBP to 36-37 tys. zł miesięcznie. Jak zauważa nasz dziennikarz Krzysztof Berenda, średnia to średnia - nie wyklucza zarobków na poziomie 50 czy 60 tys. zł. Bank nie chciał jednak podać rozpiętości wynagrodzeń dyrektorów, która by to wszystko wyjaśniła. Ewa Raczko tłumaczyła, że nie chciałaby, żeby ich dyrektorzy mieli wrażenie, że jeden jest trochę gorszy a drugi lepszy.
Jak mówiła zastępca dyrektora departamentu kadr w NBP, wynagrodzenie kadry kierowniczej NBP (dyrektorzy i zastępcy dyrektora) w latach 2015-18 kształtowało się na porównywalnym poziomie zarówno za kadencji prezesa Marka Belki, jak i kadencji prezesa Adama Glapińskiego.
Podała, że przeciętne wynagrodzenie brutto na stanowisku dyrektora w NBP - ustalone w oparciu o PIT - wyniosło w 2014 r. - 38 098 zł, w 2015 r. - 37 110 zł, w 2016 r. - 37 381 zł, w 2017 r. 37 069 zł, w 2018 r. 36 308 zł.
Budżet państwa nie jest obciążony kosztami gospodarki własnej Narodowego Banku Polskiego - poinformowała Ewa Raczko.
Wskazała, że zgodnie z ustawą o NBP wielkość środków na wynagrodzenie w banku centralnym ustalana jest corocznie w planie finansowym NBP z uwzględnieniem poziomu płac w sektorze bankowym, co oznacza, że właściwym odniesieniem do wysokości i tempa wzrostu płac w NBP jest sektor bankowy.
Wyjaśniła, że środki na wynagrodzenia w NBP stanowią część ogółu środków NBP, które są elementem gospodarki finansowej NBP i nie pochodzą z budżetu państwa. Nie są to środki publiczne w rozumieniu ustawy o finansach publicznych. Oznacza to, że budżet państwa nie jest obciążony kosztami gospodarki własnej NBP - podkreśliła. Dodała, że NBP posiada ugruntowaną w orzecznictwie sądowym niezależność instytucjonalną, personalną i finansową.
Konferencję NBP na bieżąco komentowali w mediach społecznościowych internauci. Na wystąpieniu zastępcy dyrektor departamentu kadr w Narodowym Banku Polskim nie zostawili suchej nitki.
Kadrowa #NBP nie przygotowała danych dotyczących wysokości wynagrodzenia dyrektor Wojciechowskiej, bo nie spodziewała się tego pytania - komentowali. Ta konferencja jeszcze bardziej pogrąża NBP - pisali na Twitterze.
Bardzo kiepska konferencja #NBP. Polityka komunikacyjna @nbppl powinna być jasna, konkretna, sprawna. Tymczasem zero konkretów, dalsze wątpliwości. Pewne jak w banku? Nie w NBP - napisał Instytut Polityk Publicznych.