Rząd zmienił stanowisko negocjacyjne w sprawie specjalnych stref ekonomicznych. Ma ono być kompromisem, który pogodzi sprzeczne interesy UE i firm inwestujących w strefach. Polska chce utrzymania obecnych zasad działania w SSE małych i średnich przedsiębiorstw. Zmiany miałyby dotyczyć dużych firm, pod warunkiem jednak, że się na nie zgodzą.

Przed 2001 rokiem w SSE panowała pewna dowolność: nie było żadnych limitów, a każda firma mogła wynegocjować dla siebie dowolne ulgi podatkowe. Taki stan rzeczy był niezgodny z prawodawstwem UE.

Dziś rząd chce, aby małe i średnie przedsiębiorstwa w SSE mogły zachować nabyte prawa do zwolnień podatkowych aż do likwidacji stref w 2017 roku. Dla dużych firm rząd chciałby wynegocjować zwiększenie pułapu dopuszczalnej pomocy publicznej do 75 proc. wartości inwestycji, czyli o 25 proc. więcej niż w UE.

Rząd wierzy, że duże firmy dobrowolnie zgodzą się na takie ograniczenia. W opinii prezesa Konferencji SSE rządowe propozycje to krok w dobrym kierunku, choć - jak twierdzi - oczekiwania inwestorów to ok. 200-300 proc. Rząd szacuje, że na ugodę nie będzie chciało pójść najwyżej 30 przedsiębiorstw.

Wszystko jednak w rękach Komisji Europejskiej. Jeśli nie zgodzi się na polskie propozycje, to rząd nie będzie miał o czym z przedsiębiorcami rozmawiać. W Polsce istnieje 14 SSE. Z danych resortu gospodarki wynika, że do końca 2001 firmy zainwestowały w nich 9,7 mld zł, co daje w sumie blisko 37 tys. miejsc pracy.

foto RMF

23:45