Ogólny zapis dotyczący kulturowego, religijnego i humanistycznego dziedzictwa Europy, zamiast szczegółowego odniesienia do Boga czy chrześcijaństwa. W ten sposób przewodniczący Konwentu Europejskiego Valery Giscard d'Estaing ubiegł poprawkę polskiego rządu.
Zapis w reambule godzi zatwardziałych laików i obrońców postulatów Kościoła katolickiego.
Do niedawna polski rząd nie zabiegał oficjalnie o odniesienie do wartości chrześcijańskich w europejskiej konstytucji. Przez ostatnie miesiące wiele o takich zabiegach nasi delegaci mówili w Polsce przed referendum. W Brukseli poza jednym senatorem, Edmundem Wittbrotem, z opozycyjnego Bloku Senat 2000, nic nie robili w tej sprawie.
W ostatni wtorek rząd Leszka Millera poprał stanowisko Watykanu. Okazało się jednak, że może być już za późno, zwłaszcza że nowa, okrojona wersja przedstawiona przez Valery'ego Giscarda d'Estainga może przez niektórych być już uznana za kompromis i ukłon w stronę Kościoła.
Nie wspomina ona jednak nic o wartościach chrześcijańskich, ale mówi o Europie, która inspirowała się dziedzictwem kulturalnym, religijnym i humanistycznym.
Valery Giscard d'Estaing wykreślił z niej odwołanie do tradycji starożytnych Greków i Rzymian oraz filozofii Oświecenia. W ten sposób przewodniczący Konwentu zagrał va banque. Zamiast dopisać odwołanie do wartości chrześcijańskich wykreślił wzmianki o starożytności i prądach laickich bliskie, np. Francji.
Teraz z kolei nie wiadomo, czy Watykan oraz przedstawiciele Polski, Włoch, Hiszpanii i Słowacji zgodzą się na taki zapis czy będą nadal ubiegać się o więcej.
10:30