Tony śmieci zalegają na ulicach Birmingham w Wielkiej Brytanii. To efekt trwającego od kilku tygodni strajku pracowników firm zajmujących się wywozem odpadów. Mieszkańcy są przerażeni.

Rytm pracy śmieciarek krążących po ulicach został zastąpiony widokiem przepełnionych śmietników i mieszkańców zmuszonych do samodzielnego wywożenia własnych odpadów. 

Trwająca akcja protestacyjna to więcej niż niedogodność – to namacalny przykład współzależności między prawami pracowniczymi, usługami publicznymi a samą tkanką życia miejskiego.

Przyczyną strajku są dążenia pracowników służb komunalnych do poprawy warunków zatrudnienia i sytuacji płacowej. Wywóz śmieci jest często niewidoczny i niedoceniany. Ale nic szybciej nie udowadnia jego newralgicznego znaczenia niż strajk śmieciarzy. 

Ulice Birmingham wypełnione są obecnie stertami czarnych plastikowych worków. 

Rząd centralny nie chce na razie interweniować, licząc na zawarcie kompromisu między lokalnym samorządem a strajkującymi. Ale od pięciu tygodni sytuacja jest w impasie. Dla mieszkańców Birmingham zakłócenia są znaczące. 

Dalsza część artykułu pod materiałem video:

Konieczność samodzielnego pozbywania się odpadów stwarza logistyczny koszmar, szczególnie dla osób starszych, które nie posiadają prywatnego transportu, lub dla rodzin z małymi dziećmi. 

Długie kolejki tworzące się przy wyznaczonych punktach utylizacji odpadów stanowią znaczne zakłócenie codziennego życia. Ponadto gromadzenie się nieodebranych odpadów stwarza rosnące zagrożenie dla zdrowia publicznego.

Opracowanie: